Autor Wiadomość
nkajdhfishfd
PostWysłany: Czw 0:30, 07 Lut 2008    Temat postu:

I like your forum so much.. I can`t believe
you have made it so huge.grats.
edytka
PostWysłany: Śro 11:07, 22 Mar 2006    Temat postu:

OSTATNIA LEKCJA

Siedziałem z kolegami pod klasą oczekując ostatniej lekcji gimnazjum. Los chciał, że wypadło na język polski tak uwielbiany przeze mnie i resztę chłopaków. Oczywiście nie chodziło tu o omawianie lektur, lecz o oglądanie zgrabnych nóg pani Moniki.

Westchnąłem na myśl, że nie zobaczę już mojej ukochanej polonistki. Ile to razy ciężko wzdychałem na jej widok, czy wspomnienie.

Z mojej zadumy wyrwało mnie okropne brzęczenie starego dzwonka. Niemal na równi z dzwonkiem zjawiła się seksowna polonistka. Była jeszcze piękniejsza niż zwykle, miała na sobie obcisłą czarną spódniczkę i białą rozpiętą bluzeczkę, z której wyrastały dwa najsłodsze owoce na całym świecie. Jej brązowe włosy lśniły w blasku słońca przedostającego się przez okna korytarza. Nauczycielka poruszała się z gracją motyla jakby nie chodziła, lecz płynęła. Niemal od razu na jej widok pojawiły się głuche szepty z uwagami wysuwanymi przez żeńską części klasy. W mgnieniu oka ta bogini seksu otworzyła drzwi do sali i wpuściła nas do środka. Wszedłem ostatni do klasy jak to miałem w zwyczaju. Z miejsca zobaczyłem biurko pani Moniki usłane różami, wtedy zdałem sobie sprawę, jaki ze mnie "osioł". Pomyślałem sobie, że gdybym przyniósł, choć jedną róże to może moja zgrabna nauczycielka zrobiłaby mi ten zaszczyt i mnie pocałowała na koniec gimnazjum.

Lekcja toczyła się luźnym torem rozmawialiśmy gdzie będziemy się dalej uczyć, co będziemy robić w wakacje a co w znacznie dalszej perspektywie. Siedziałem z opuszczoną głową, co pewien czas zerkając na polonistkę. Była uśmiechnięta od ucha do ucha. Z jej wielkich naturalnie czerwonych warg połyskiwały bialutkie ząbki, oblizywane, co pewien czas przez malutki różowy języczek. W pewnej chwili zwróciła się do mnie co zamierzam robić w wakacje. Nie byłem gotowy na to pytanie ani na jakiekolwiek inne, bąknąłem, że będę wspominać lekcje języka polskiego na plaży gdzieś na mazurach. Nie trudno się domyśleć, że klasa wybuchła śmiechem i uznała to za żart...

No i stało się, dzwonek zabrzmiał poraz ostatni dla mnie w tej szkole. Wszyscy (chłopcy) obdarzyli panią gorącym spojrzeniem na do widzenia. Zasunąłem krzesło oparłem przez gardło "Do widzenia", ale w głębi duszy wiedziałem, że nigdy więcej jej nie zobaczę. Byłem już przy drzwiach, kiedy pani Monika zawołała mnie. "Adam mam wrażenie, że czegoś się boisz. Całe czterdzieści pięć minut omiatałeś wzrokiem podłogę. Boisz się, że się nie dostaniesz do dobrej szkoły? Masz niezłe oceny z tego, co wiem nieźle napisałeś test no i jesteś bardzo bystrym i przystojnym chłopakiem." Nie wiedziałem, co powiedzieć poraz kolejny czułem, że serce bije mi jak szalone. Wiedziałem, że i tak już więcej jej nie spotkam powiedziałem: Nie martwię się o nową szkołę jest mi trochę smutno, że nigdy więcej pani nie zobaczę... Na te słowa pani Monika spojrzała na mnie w taki sposób, że cały kipiałem i nie wiem czy to było ze wstydu czy z pożądania.

Jej oczy świeciły blaskiem, któremu dorównywał tylko blask gwiazd. Mógłbym w nie patrzeć godzinami pomyślałem jeszcze nie zupełnie trzeźwym umysłem. Jej wargi drgnęły na znak, że zaraz coś powie, czekałem z pokorą jak skazaniec oczekujący na wyrok śmierci lub dla mojej miłości. Jednak nic nie powiedziała, nachyliła się i pocałowała mnie w policzek. Byłem zaskoczony takim obrotem sytuacji. Widząc moje zaskoczenie musnęła mnie językiem po uchu. Wreszcie odzyskałem nad sobą kontrolę i odwdzięczyłem jej się długim głębokim pocałunkiem. Gdy przerwałem pocałunek, odetchnęła głęboko. Złapała za klucz i szybkim krokiem znalazła się tuż przy drzwiach. Pięknie pewnie ją ugryzłem albo zdała sobie sprawę, co robi, przez myśl przeszło mi jeszcze tysiąc innych myśli. Jednak nie spodziewałem się, że zamknie nas od środka razem. Przekręciła kluczyk przepraszając mnie za przerwę i sama mnie pocałowała.



Już nie myślałem, oddałem się w pełni namiętnością.

Rozpiąłem jej cienką bluzeczkę jednym silnym ruchem pozbawiając ją guziczków.

Nie przestawałem całować nauczycielkę, popchnąłem ją na pierwszą ławkę przy ścianie.

Jej biustonosz uległ moim zręcznym dłonią, a moim oczom ukazał się widok pięknych wzniesień przypominające góry jednak ich szczyty nie były śnieżno białe przypominały bardziej czekoladę. Lizałem jej kakaowe sutki na przemian. Dłońmi uciskałem jej piersi tak, aby czuła z tego jak największą przyjemność. Składałem namiętne i długie pocałunki na jej szyi do momentu aż nie pozostał czerwony znak. Oddychała gwałtownie, gdy pozbawiała mnie koszulki. Dotykała moich ramion ściskała moje nagi, pośladki, całowała w usta, w szyje, coraz niżej i niżej... Mój penis stał gotowy na rozkaz. Jej zręczne paluszki bawiły się moimi kulkami, a jej usta pochłaniały niemal do połowy mojego członka. Lizała ssała jak żadna inna dziewczyna, z którą byłem. W końcu poczułem, że zaraz wybuchnę, ale nie chciałem żeby przestała po prostu dałem jej dokończyć dzieła. Moja sperma wlewała się prosto do jej gardła, a ona o dziwo miała niezwykłą rozkosz z tego powodu. Wyjąłem go z jej mokrej buzi i bez jakiegokolwiek ostrzeżenia pchnąłem go w jej małą gładziutką cipeczkę. Jednak przeliczyłem się mój penis wszedł tylko w części a ona zaczęła krzyczeć z bólu. Nie przestałem ponowiłem pchnięcie tym razem głębiej aż do połowy. Kolejny atak zakończył się pełnym sukcesem wszedł niemal cały. Woreczkiem obijałem się o nią, niebywałe, jaką dawało mi to dodatkową przyjemność.

Oddychała szybko, krzyczała z rozkoszy aż do momentu, kiedy jej ciałem zawładnął wielki orgazm. Jej ciało napinało się i rozluźniało z niebywałą prędkością, co dawało mi jeszcze większą satysfakcję. I w końcu też doszedłem do szczytu miłosnych uniesień.

Po wszystkim polonistka wręczyła mi skrawek papieru, który okazał się jej wizytówką. Uśmiechnęła się do mnie, gdy mi ją wręczała i szepnęła mi do ucha parę miłych słówek dając mi do zrozumienia, że mogę ją odwiedzić w wakacje.
edytka
PostWysłany: Śro 11:06, 22 Mar 2006    Temat postu:

TAK SIĘ ZACZEŁA ZNAJOMOŚĆ Z PATRYCJĄSmile))

To był przepiękny letni dzień. Mimo, że słońce mocno przypiekało z prawie bezchmurnego nieba, delikatny wiaterek chłodził na tyle skutecznie, że nie odczuwało się skwaru. Wczesnym popołudniem wędrowałem ulicami. Ruch jak zwykle o tej porze roku był niewielki.

Na jednej z głównych ulic zauważyłem bardzo ładną dziewczynę. Szła przede mną niezbyt spiesznym krokiem. Dostosowałem swój krok do jej tempa i szedłem za nią kilka przecznic, mogąc nasycić oczy wspaniałym widokiem. Była szczupła, ale nie wychudzona. Długie, sięgające prawie pasa, falujące włosy w odcieniu ciemnego złota spięte w luźną kitę falowały w rytm jej kroków. Falowały wraz z krótką, plisowaną spódniczką w kratę. Przechodząc przez ulicę, gdy dawała większy krok by wspiąć się na wysoki krawężnik, spod krawędzi spódniczki wysunął się brzeg koronki wykańczającej jej pończochy. Długie, zgrabne nogi w jasno-brązowych pantofelkach na niewysokiej szpilce stawiała niespiesznie, ale bardzo sprężyście. Szew pończoch niesamowicie dodawał uroku i podkreślał smukłość jej nóg. Nad lewą kostką połyskiwał złoty łańcuszek. Luźna bluzeczka z białego jedwabiu była tak cienka, że więcej pokazywała niż ukrywała. Dziewczyna przewiesiła sobie przez ramię malutką torebkę, w której chyba nie zmieściłaby nic więcej niż tylko telefon komórkowy. Idąc widziałem ją tylko od tyłu, jednak jej sylwetka zdradzała posiadanie przez właścicielkę znacznego biustu. Miała stosunkowo szerokie ramiona, za to talia była tak wąska, że można by ją było objąć palcami jednej ręki. Spódniczka rozchylała się szerokim kloszem na kształtnych biodrach. Można byłoby ulec złudzeniu, że dolna część jej ciała nie ma żadnego połączenia z górną, gdyby nie to, że poruszały się w idealnej harmonii.

Dziewczyna doszła do skrzyżowania i stanęła przed przejściem w oczekiwaniu na zielone światło. Stanąłem obok niej. Mogłem teraz ocenić ją z bliska. Buzię miała jak aniołek. Śliczną, gładką cerę złociła delikatna opalenizna, kontrastująca z zielenią jej oczu. Makijaż miała tak delikatny, że trzeba było się mocno przyglądać by go dostrzec, jednak na tyle stanowczy, że doskonale podkreślał jej urodę. W uszach skrzyły się malutkie brylanciki kolczyków. Leciutko zadarty nosek dodawał jej zalotności. Pod bluzką miała biały staniczek bez ramiączek, bez paska obejmującego ciało - same koronkowe miseczki wypełnione kształtnymi piersiami. Na szyi, w głębokim dekolcie wisiał cieniutki łańcuszek z główką jednorożca.

Zgrabnym ruchem ręki odgarnęła z twarzy niesforny kosmyk włosów. Dłoń miała smukłą, z długimi palcami i jeszcze dłuższymi jasno-różowymi paznokciami. Rzuciła w moją stronę przelotne spojrzenie. Musiała dojrzeć wyraz zachwytu na mojej twarzy, bo przez jej usta przemknął delikatny uśmiech.

Światło zmieniło się. Niby zagapiłem się, by pozwolić jej znowu iść przodem. Szła równym, spokojnym krokiem, jednak jej sposób poruszania zmienił się. Widać było, że czuje na sobie mój wzrok. Wyraźnie zaczęła mocniej kołysać biodrami. Teraz prawie za każdym krokiem spódniczka odsłaniała koronkę pończoch.

Wyraźnie zabawa w podziwianie wdzięków spodobała się jej, bo przed przejściem podziemnym przy następnym skrzyżowaniu znacznie zwolniła. Na szczycie schodów prawie się zatrzymała, pozwalając mi zrównać się ze sobą. Schodząc w podziemia obok niej, mogłem zobaczyć nie tylko koronkę pończoszki wyłaniającą się spod zakładu jej spódniczki, ale i część gołego uda ponad nią. Poniżej schodów stanęła i zaczekała, abym wybrał kierunek, w którym chcę się udać. Poszedłem w lewo, w kierunku wyjścia na przystanek autobusowy. Po paru krokach wyprzedziła mnie i prawie biegiem wpadła na schody. Gdy ja stawiałem nogę na najniższy stopień, ona była już w połowie górnego biegu stromych schodów. Moim oczom ukazał się fantastyczny obraz. Widziałem nie tylko całe nogi, łącznie z częścią nie okrytą pończochami, ale także zgrabnie zarysowaną linię oddzielającą uda od pośladków. Przez moment nawet mignął mi rąbek jej śnieżnobiałych fig. Niestety odjechała autobusem w zupełnie inną stronę niż ja.

Długo nie mogłem o niej zapomnieć. Po nocach przypominałem sobie obraz jej ciała prześwitującego przez bluzkę i widok ze schodów. Ciągle widziałem kontur jej zgrabnej sylwetki widzianej pod słońce i jej zalotne spojrzenie, gdy drzwi autobusu już zamknęły się za nią.

Z końcem lata zacząłem chodzić na zajęcia sportowe: siłownię i basen. Na kolejnym treningu zdarzył się cud. Właśnie kończyłem męczyć mięśnie brzucha pierwszą serią skłonów na skośnej ławeczce, gdy do sali weszła Ona. Ubrana była w ciemny żakiet, kremową atłasową bluzkę i szarą, mocno rozkloszowaną i bardzo krótką spódniczkę. Leżałem jeszcze chwilę na ławeczce, głową w dół nabierając siły przed rozpoczęciem kolejnej serii ćwiczeń. Od środkowego przejścia przez salę dzieliły mnie centymetry. Miałem już unieść się w kolejnym skłonie, gdy piękność z moich snów przeszła obok, kierując się do instruktora stojącego akurat w drugim końcu pomieszczenia. Przeszła tuż nad moją głową. Patrząc w górę zobaczyłem zgrabne nogi w czarnych pończochach przypiętych do białych podwiązek i śnieżnobiałe koronkowe majteczki. Nie mogłem się za nią nie obejrzeć. Pończochy były ze szwem, nad lewą kostką połyskiwał łańcuszek, czarne szpilki miarowo uderzały o wykładzinę. Za parę minut była z powrotem na sali. Tym razem ubrana w strój treningowy. Wyglądała w nim bardzo atrakcyjnie. Obcisły, intensywnie żółty trykot na wąskich ramiączkach okrywał ją od dekoltu po kostki u nóg. Miał głębokie wycięcie na plecach. Na cienkim, elastycznym materiale wyraźnie rysowały się wypukłości sutków na szczycie idealnie kulistych piersi. Na kombinezon założyła granatowe bokserskie spodenki, a raczej coś, co je przypominało, ale było o niebo seksowniejsze.

Przyszła jesień i listopadowe szarugi, a my spotykaliśmy się tylko w fitness-klubie. Wymienialiśmy krótkie "cześć" i uśmiech. Czasem Patrycja, bo tak moja piekność miała na imię, mnie zagadnęła, czasem ja ją, ale znajomość nie układała się najlepiej. Raz ona śpieszyła się po zajęciach do domu, drugim razem ja musiałem jeszcze wrócić do pracy lub po forsownym wysiłku i saunie długo dochodziłem do siebie.

Zbliżały się Święta i mój pierwszy Nowy Rok w nowym mieszkaniu. Przyszedłem na ostatnie zajęcia przed Wigilią lekko spóźniony. Patrycja była już na sali i wypacała na jednym z rowerków kalorie, których wcale nie miała za dużo. Po szybkiej rozgrzewce usiadłem na sąsiednim, wprowadziłem program treningowy i zagadnąłem ją. Organizowałem imprezę sylwestrową połączoną z czymś w rodzaju parapetówki. Zaprosiłem ją. Bardzo mnie ucieszyło, że nie ma chłopaka i przyjdzie sama. Skończyła pedałować, a pot spływał jej stróżką po nosku. Otarła go ręcznikiem, zsiadła z roweru i odchodząc zaproponowała, że możemy porozmawiać wychodząc z siłowni.

Tak jak zwykle, kilka razy mijaliśmy się zmieniając przyrządy. Wymienialiśmy tylko uśmiechy, bo zarówno Patrycja jak i ja założyliśmy sobie bardzo intensywne programy. Widać ona też przewidywała niezłe obżarstwo na Święta.

Na basenie Patrycja pływała jak zwykle na skrajnym torze, starając się jak najdłużej wylegiwać na wodzie pomiędzy kolejnymi ruchami żabki. Kąpała się jak zawsze w bardzo seksownym, jednoczęściowym kostiumie, w kolorze pomiędzy pomarańczowym a czerwonym. Jej kostium miał wysokie, sięgające niemal talii, wycięcie na nogi. Z tyłu był tylko wąski paseczek między pośladkami i skrzyżowane na plecach ramiączka. Przód składał się ze smukłej litery V w dolnej części, a w górnej z szelek poszerzonych na tyle, by kryły strategiczne części biustu. Staniczek ten, by nie zsunął się z krągłości na boki był spięty na środku dużym, złotym kółkiem.

Ja byłem na drugim torze, jak zwykle męczony przez trenera z pływania delfinem. Nie wiem, dlaczego postawił sobie za punkt honoru, że nauczy mnie tego stylu. Może widział we mnie materiał na pływaka, może starał się mnie zamęczyć, bo widział moje zainteresowanie pływającą Patrycją, a może próbował się czymś zająć by nie gapić się na nią ze swojego doskonałego punktu obserwacyjnego na brzegu.

Po pływaniu Patrycja wyszła bez słowa do damskiej części sauny, natrysków i szatni, a ja, jak najszybciej wskoczyłem do męskiej sauny. Pod prysznicem musiałem kombinować jak koń sołtysa pod górę i po piachu, by nie myśleć o Patrycji i nie mieć związanych z tym problemów.

Czekałem na nią z dobre dziesięć minut. Bałem się, że zapomniała i już sobie poszła, ale wreszcie wyszła.

Ubrana była w czarne buty mocno powyżej kostki, sznurowane na drobne haczyki, na tak wysokim obcasie, że palcami ledwo dosięgała ziemi, oraz w grube, połyskujące czernią rajstopy, czarną, wąską spódnicę, obszerny kosmaty srebrzysty golf. Zarzucone na to miała puchate jasnokremowe futerko sięgające tuż przed koniec spódniczki, czyli gdzieś do połowy uda. Po futrze rozsypane miała swe lśniące włosy. Przed wyjściem założyła jeszcze futrzany toczek i już wyglądała jak marzenie. Do wizerunku nie pasowała jedynie duża, czarna, sportowa torba ze strojem treningowym.

Poszliśmy na przystanek. Pogoda była tak paskudna, że po drodze nie dało się rozmawiać. Temperatura była tuż poniżej zera, wiał ostry północny wiatr i siekł twarze drobnymi kryształkami zamarzniętego deszczu. Na przystanku zaproponowałem:


- Odwiozę cię.

- Dobrze, a ty gdzie mieszkasz?

- Niezły kawałek za miastem, tam, gdzie nie tylko autobusy ale i wrony zawracają.

- Na wschód?

- Tak.

- To u ciebie po śmietnikach grasują białe niedźwiedzie? - Podchwyciła mój żart.

- Tak, ale tylko zimą.

Wsiedliśmy do autobusu. Były akurat dwa wolne miejsca obok siebie, więc z nich skorzystaliśmy. Patrycja usiadła bliżej okna, ja przy przejściu. Przysunęła się do mnie i objęła moją rękę.

- Ale dzisiaj nieprzyjemnie - zagadnęła

- Bardzo nie lubię takiej pogody. Wolę, gdy jest słońce i leży dużo śniegu.

- To jak wtedy wydostajesz się ze swojego zapyzia?

- Mam czołg. - Zażartowałem ze swojego samochodu.

- To, dlaczego nim teraz nie jeździsz?

- Rano nie daje się przebić przez korki i nie ma gdzie zaparkować pod pracą.

Zapadła chwila milczenia. Po paru minutach przerwała ją Patrycja.

- Co z tym Sylwestrem?

- Ma przyjść parę osób. Sami znajomi i znajomi znajomych.

- Ile ma być osób?

- Nie więcej niż dwadzieścia. Z tobą będzie do pary.

- To fajnie. Pewnie potrzebujesz, by coś ci przygotować?

- Ja daję lokal i alkohole, kolega sprzęt grający i muzykę z obsługą. Każdy coś ma przynieść do jedzenia.

Rozmowa dalej toczyła się na tematy organizacyjne, co przygotować, jak podać. Trochę rozmawialiśmy o moim mieszkaniu.

Przez cały czas rozmowy Patrycja siedziała mocno przytulona do mojego ramienia, kolana przyciskając do moich. Jej spódnica dość mocno podjechała, odsłaniając całe nogi a nawet coś więcej.

Przyszedł czas wysiadać. Wstałem pierwszy, wziąłem torby: swoją i jej. Patrycja wstając wysunęła najpierw nogi spomiędzy siedzeń i dopiero później wstała. Przez krótki moment widziałem jej wzgórek osłonięty jedynie rajstopami, spod których prześwitywała biel majteczek. Podniosła się. Ze śmiechem i udawanym zgorszeniem zrobiła mi wyrzut, że ją podglądam. Nie pozwoliła mi wejść nawet na klatkę schodową, jednak na pożegnanie pocałowała mnie i to bynajmniej nie w policzek.

Oboje w okresie międzyświątecznym nie pracowaliśmy, więc stanęło na tym, że Patrycja miała przyjechać do mnie w przeddzień imprezy, upiec u mnie jakieś ciasto i nadać ostatniego szlifu przygotowaniom do zabawy. Na pewno przydała się kobieca ręka, bo ja nie za bardzo mam ducha artystycznego.

Umówiliśmy się w hipermarkecie wczesnym popołudniem. O innej porze roku byłby to środek dnia, teraz był jednak zmierzch. Patrycja przyszła ubrana jak poprzednio, z tą różnicą, że zamiast spódnicy miała na sobie bardzo obcisłe, legginsopodobne, czarne spodnie. Po zakupach pojechaliśmy do mnie upiec ciasto i przygotować mieszkanie na przyjęcie gości. Na szczęście przed wyjściem z domu zmieniłem ustawienia na programatorze temperatury. Gdy weszliśmy było gorąco. Musieliśmy zdjąć cieplejsze części garderoby. Najpierw ja zdjąłem sweter. Potem Patrycja ściągnęła swój golf. Miała pod nim morelowego T-shirta, tak krótkiego, że było widać krągłość jej piersi gdy ręce unosiła do góry szperając w szafkach mojej kuchni lub pochylała się nad ciastem. Pod nim nie miała już nic więcej. W czarnych legginsach i koszulce wyglądała bardzo seksownie. Potem ja długie spodnie zmieniłem na luźne bermudy, a Patrycja wyciągnęła spod spodni rajstopy. Zrobiła to oczywiście w łazience, mimo moich zapewnień, że nie będę jej podglądał. Dobrze wiedziała, że nie dotrzymałbym słowa. Legginsy ściśle przylegały do jej ciała podkreślając jego kształtność. Opinały zgrabny tyłeczek, lekko uwypuklały się na wzgórku, oblekały długie nogi. Na gładkiej powierzchni patrycjowych spodni rysowały się krawędzie jej bielizny: smukły trapez z przodu i malutki trójkącik z tyłu. Dookoła bioder biegła tylko wąska tasiemka kokardkami połączona z rogami trapezu.

Przechodząc z tyłu, za pochyloną nad deską do krojenia Patrycją, nie powstrzymałem się, by jej nie dotknąć. Stojąc za jej plecami przejechałem opuszkami palców po bokach od talii do krawędzi koszulki. Zareagowała przeciągłym „Mmmm”.

Przeciągnąłem ponownie, tym razem nie kończąc na krawędzi koszulki. Gdy tylko brzeg T-shirta zaczął się unosić przycisnęła moje dłonie łokciami.

- Nie wolno! - Oświadczyła dobitnie, ale zamiast się odsunąć posunęła się w tył opierając się pupą o mnie. - Masz co robić. Zajmij się czymś. - i puściła moje dłonie.

Nie zabrałem ich, tylko zsunąłem je trochę poniżej talii. Widząc, że nie odchodzę Patrycja wyprostowała się, odłożyła nóż i przeciągnęła się unosząc ręce nad głowę. Jej koszulka stosownie do wykonanego ruchu powędrowała za rękami odsłaniając krągłości ciała. Skorzystałem skwapliwie z okazji, że jej piersi znalazły się na swobodzie i je objąłem. Były przyjemnie chłodne, jędrne i idealnie kuliste. Skóra miała dotyk aksamitu, była równocześnie miękka i sprężysta. Czułem, jak pod palcami twardnieją jej sutki. Patrycja gwałtownym ruchem opuściła ramiona, chwyciła moje dłonie i zamiast odepchnąć zsunęła je tylko na wysokość pasa.

- Mówiłam, że nie wolno! - Stała nadal oparta o mnie. - Zajmij się czymś pożytecznym - odepchnęła mnie uderzając mnie w podbrzusze swoją pupą. Zabrała się za pracę.
Za jakiś czas, może godzinę Patrycja przerwała pracę w kuchni, odprostowała się i przeciągnęła demonstrując wdzięki. Podszedłem do niej. Stanąłem za nią, i przytuliłem. Oparła się plecami o mnie i powtórnie przeciągnęła się próbując złączyć dłonie za moją głową. Objąłem ją kładąc dłonie na jej biodrach. Przesunąłem je do góry, a następnie w dół i do przodu tak, że znalazły się na kościach biodrowych, ale pod jej spodniami. Palce trafiły dokładnie tam, gdzie były kokardki jej fig. Na próbę przesunięcia ich dalej w dół i do przodu zareagowała stanowczym:

- Dalej nie wolno.

Staliśmy tak chwilę, ona wyprostowana, dając odpoczynek plecom, ja bawiąc się troczkami jej majteczek i głaszcząc jej skórę ma biodrach. Zacząłem ją łachotać po brzuchu. W śmiechu skuliła się i odsunęła orzekając:

- Wystarczy.

Przytrzymałem ją, by nie odeszła. Z powrotem zatrzymałem ręce na jej biodrach. Chwyciłem za końce tasiemek. Patrycja odsunęła się do przodu, a kokardki się rozwiązały.

- No i co zrobiłeś? Jak je rozwiązałeś, to teraz coś z tym zrób! - Wyrzut w jej głosie był wyraźnie udawany. Pociągnąłem za troczki. Spod spodni Patrycji najpierw wysunął się mały trójkącik przechodzący w kawałek tasiemki, a następnie smukły trójkąt stanowiący przód majteczek. Całość była wykonana z cudownie miękkiego czerwonego, lśniącego jedwabiu w żółtą kratkę. Tego wieczoru do niczego więcej już nie doszło.



Ustaliliśmy, że w Sylwestra przyjadę po nią wcześniej, bo trzeba było jeszcze dokończyć przygotowania. Gdy mi otworzyła, ubrana była w luźny, krótki sweter i te same legginsy, co poprzednio. Szeroki dekolt swetra przesunął się odsłaniając nagie ramię. Przez materiał spodni nie wycinał się żaden kontur bielizny. Włosy, spięte na czubku głowy spadały puszystym ogonem na kark. Podała mi przygotowaną torbę i zapakowaną w foliowy pokrowiec balową suknię w kolorze burgundzkiego wina. Ubrała się i wyszliśmy.

Prace przygotowawcze poszły szybko, bo niewiele było do zrobienia. Zostało dużo czasu na założenie kreacji.

- Użyczysz mi sypialni, bym mogła się przebrać? - Spytała Patrycja rozpinając torbę.

- Oczywiście.

- Tylko nie podglądaj. I chciałabym wziąć prysznic.

Poszliśmy do sypialni. Gdy ja wyciągałem z szafy olbrzymi ręcznik kąpielowy dla Patrycji, ona wypakowała na łóżko rzeczy z torby. Gdy wychodziłem na moim seksodromie leżała już przygotowana suknia, tiulowa krynolina, czarne pończochy z bardzo szeroką, koronkową gumką, kuferek z kosmetykami i biżuterią.

- Możesz przyjść i mi pomóc? - Doleciało mnie pytanie z sypialni, gdy zmieniałem kolejną już płytę. Poszedłem. Patrycja stała na środku pokoju. Fantastycznie uczesana, umalowana i ubrana. No nie całkiem ubrana, bo jej sukienka była rozpięta na plecach, a Patrycja przytrzymywała ją z przodu. Suknia była przed kolano, dół miała mocno rozkloszowany, rozłożony na szerokiej krynolinie. Góra była w postaci gorsetu odsłaniającego całe ramiona i plecy.

- Poproszę, zapnij. Tylko bez żadnych numerów.

Zapinanie guziczków przy gorsecie szło bardzo powoli. Były bardzo małe i bardzo gęsto przyszyte. By nie miały szans się rozpiąć, pętelki były jeszcze mniejsze. Gdy skończyłem, Patrycja jeszcze poprawiła sukienkę i przejrzała się w lustrze na drzwiach szafy. Wyglądała bosko. Delikatny makijaż podkreślał jej urodę. Kształtne usta nabrały pod szminką delikatnie czerwonej barwy. Jej oczy pod niesamowicie długimi rzęsami przybrały odcień złota. Włosy miała wysoko upięte w luźny kok i przyozdobione brylantowym diademem. W uszach wisiały zdobne kolczyki. Spod dużych, rzucających kolorowe skry kamieni zwisały cyzelowane wisiorki zakończone jeszcze większymi kryształami. Na szyi miała krótki łańcuszek, a na nim identyczny wisiorek jak przy kolczykach. Aksamitny gorset podkreślał jej krągły biust. Nad prawą piersią miała tatuaż przedstawiający delfina przeskakującego nad falą. Istne arcydzieło namalowane na skórze. W talii, zamiast paska miała złoty łańcuch doskonale kontrastujący z głębokim odcieniem sukni. Spódnica zrobiona z atłasu ukazywała rąbek czarnego tiulu i nogi w czarnych pończochach. Na lewej kostce błyszczał gruby łańcuszek. Szwy w pończochach prowadziły wzrok pod spódnicę i kusiły, aby znaleźć ich zakończenie. Na stopach miała buciki na bardzo wysokiej szpilce, trzymające się nogi tylko cienkimi rzemykami. Na palcu u lewej stopy miała założoną złotą obrączkę.

Zabawa była wesoła. Towarzystwo dobrze się bawiło. Darek dostarczył przednie nagrania, potrafił poderwać do tańca nawet najbardziej zasiedziałych imprezowiczów. Sam tańczył wybornie. Nic w tym dziwnego, skoro trenował rock'n'rola sportowego. Większość tańców przetańczył ze swoją stałą partnerką, jednak często zmieniał ją na inne, by rozruszać pozostałe pary.

Patrycja tańczyła chętnie i z dużym zapałem. W każdym szybszym tańcu, przy każdym obrocie spódnica jej sukni rozkładała się szerokim kołem wokół bioder. Wtedy, światu ukazywały się w całej okazałości jej zgrabne nogi. Demonstrowała koronki przy pończochach. Z ich czernią kontrastowała jasna skóra jej ud. Parę razy coś niepokojąco błysnęło pod jej spódnicą.

Zmęczony kilkoma szybkimi kawałkami przysiadłem na niskim fotelu i patrzyłem na tańczących. Patrycja wywijała kolejne piruety prowadzona przez Pawła. Za każdym obrotem spódnica tworzyła płaski dysk wokół jej talii odsłaniając wszystko, co było poniżej. Pończochy Patrycji kończyły się koronką powyżej połowy uda. Wyżej było jej gładkie ciało. Przyjrzałem się uważniej. Nie dało się dojrzeć majteczek, tylko szparkę nie przysłoniętą żadnym zbędnym włoskiem. Czasami między nogami coś się skrzyło, jak kropelka wilgoci.

Darek puścił wreszcie coś wolnego, by zmachani goście mogli chwilę odpocząć w uścisku partnera. Tańczyłem z Patrycją.

- Fantastycznie wyglądasz!

- Podoba ci się?

- Absolutnie!

- A co najbardziej?

- To, co masz pod spodem?

- A co mam?

- Nic.

- To nic ci się nie podoba?

- Podoba mi się to, że nic nie masz.

- To dla ciebie.

- Dziękuję.

Mocno po północy Patrycja tańczyła z Darkiem szalonego r'n'r-la. Tańczyli w zawrotnym tempie. Robili nawet prostsze figury z wersji sportowej. Nie mogłem od Patrycji oderwać wzroku. Przy każdym piruecie pokazywała pełną długość swych nóg. Przy obrotach robionych z wyskoku najpierw Patrycja dosięgała ziemi, a dopiero po chwili opadała jej spódnica. Mogłem wtedy przez krótką chwilkę podziwiać kształt jej niczym nie osłoniętego tyłeczka. Przy przewrocie przez plecy partnera Patrycja pokazała światu idealną geometrię wzgórka, co zostało przyjęte przez obserwatorów z aplauzem. Taniec zakończył się figurą, w której Patrycja mocno wygięta w tył zawisła na ręce Darka. Jej spódnica podwinęła się i została w górze. Szybkim ruchem ręki zsunęła ją w dół. Trwało to jednak na tyle długo, że można było dostrzec wiele szczegółów wcześniej uciekających spojrzeniu. Widać było płaski, wygimnastykowany brzuszek, lekką obłość wzgórka z wąską linią szparki. Nie było na nim ani jednego włoska, a skóra była gładka niczym aksamit. Między jej nogami wisiał kolczyk. Był identyczny jak te w uszach i wisiorek przy łańcuszku na szyi.

Alkohol i parę wolnych kawałków zrobiły swoje. Pary na parkiecie zaczęły się do siebie kleić. Ręce partnerów zaczęły błądzić po ciałach partnerek, zsuwały się w okolice pośladków, próbowały dotrzeć pod spódnice. Paweł kiwał się ze swoją dziewczyną, przytuloną do jego piersi. Trzymał ją oburącz za szczupły tyłeczek. Ona dłonie miała wciśnięte pomiędzy nich a jej palce wyraźnie nie pozostawały bezczynne. Patrycja przysunęła się jeszcze bliżej mnie, przywarła swoim łonem do mojego uda. oparła policzek na moim ramieniu, palcami wodziła po mojej szyi. Trzymałem ją lewą ręką tuż powyżej gorsetu na plecach, a prawą tuż poniżej talii. Powoli moja dłoń powędrowała w dół, trafiła na krągłość jej pupy. Zsunęła się jeszcze niżej, tam, gdzie owal jej ciała przechodzi w smukłość nogi i jeszcze trochę dalej. Delikatnymi ruchami palców przesuwałem materiał spódnicy, aż dotknąłem nagiej skóry. Nie zaprotestowała. Przesunąłem dłoń do góry, w miejsce, gdzie wyrasta noga. Dotykałem aksamitu jej ciała. Czułem pod palcami mięśnie jej nogi pracujące przy każdym kroku i krągłą jędrność tuż powyżej. Patrycja spojrzała na mnie i jedynie sięgnęła za siebie by poprawić spódnicę podciągniętą przez moją dłoń.

Darek próbował jeszcze raz czy drugi poderwać ludzi do tańca puszczając szybszą melodię, ale impreza wyraźnie chyliła się ku końcowi. Powoli goście zaczęli wzywać taksówki i rozjeżdżać się do domów. Paweł, ponieważ mieszkał z żoną niedaleko Patrycji zaproponował, żeby się z nimi zabrała. Ona jednak nie wybuchła entuzjazmem. Wyraźnie na coś czekała.

- Zostań. Rano cię odwiozę. - Zaproponowałem. - Łóżko mam szerokie. Zmieścimy się.

- Dziękuję Pawle, zostanę. - Patrycja zwróciła się do mojego kolegi - A ty nie licz na zbyt wiele. - Zalotnie dodała do mnie.

- Spróbuję, ale nie ręczę. - Zripostowałem.

Jako ostatni pojechał Darek ze swoją dziewczyną. Zabrał swój sprzęt grający, więc włączyłem moją aparaturę, mniejszej mocy i już mocno leciwą, ale nadal sprawną. Puściłem cichą, spokojną muzykę. Szybko zebraliśmy brudne naczynia i wynieśliśmy do kuchni, bo nie ma nic gorszego niż rano wstać i przerazić się bałaganem po całonocnej imprezie. Z grubsza ogarnęliśmy bałagan na stole. Reszta potraw z półmisków powędrowała do lodówki.

Podszedłem do Patrycji, stanąłem za jej plecami. Objąłem ją dłońmi w talii i pocałowałem w ramię. Przechyliła się do tyłu, oparła o mnie. Mocniej przycisnęła moje dłonie do swego ciała. Zaczęliśmy się bujać w rytm muzyki. Ręce Patrycji powędrowały do tyłu, spoczęły na moim rozporku. Sięgnąłem w dół. Dłonie powędrowały na krawędź jej spódnicy, a następnie w górę, pod spód. Dotknąłem przodu jej ud. Jedna dłoń powędrowała wyżej, aż dotknęła jej wzgórka. Wsunąłem ją w głąb, między nogi, aż poczułem kolczyk między palcami. Pieściłem ją całą dłonią, od czasu do czasu trącając wisiorek. Ona przez spodnie masowała moje nabrzmiałe drugie ja, które w tym momencie stało się pierwszym.

Po kilku tak przetańczonych piosenkach zaproponowała:

- Może pójdziemy spać?

- Pójść możemy, ale chyba nie spać.

- Ja jestem zmęczona, wiec idę spać. A ty rób co chcesz.

Poszliśmy do sypialni. Jak tylko stanęła na miękkim dywanie, zrzuciła buty, rozpuściła włosy, które kaskadą opadły na jej ramiona. Sięgnęła do guziczków sukienki, ale nie dała rady ich rozpiąć. Ja w tym czasie zdjąłem marynarkę i krawat. Odwróciła się do mnie przodem, podeszła, zaczęła rozpinać koszulę. Rozpiętą wyciągnęła ze spodni. Przytuliła się do mnie, ja gładziłem jej włosy. Chwilę tak staliśmy, po czym odsunęła się, przejechała długimi, w identycznym kolorze jak sukienka paznokciami po moich żebrach, szybko odwróciła się i poprosiła:

- Rozepnij.

Rozpinałem jej sukienkę guziczek po guziczku. A było ich chyba tysiąc. Gdy puścił ostatni, odeszła kawałek, odwróciła do mnie przodem i pozwoliła, by suknia zsunęła się na podłogę. Stała chwilę naga, w samych pończochach, po czym powoli zaczęła je zdejmować. Odpięła jeszcze łańcuszek z szyi i już była gotowa iść spać. Ja w tym czasie ściągnąłem futro przykrywające łóżko. Gdy tylko ukazała się pościel Patrycja szybko wsunęła się pod kołdrę i przytuliła do poduszki. Leżała zwrócona w moją stronę, przyglądała się jak zdejmuję ubranie. Zrzuciłem z siebie spodnie nie dbając specjalnie o to by się nie pogniotły, zzułem skarpetki. Gdy zostałem w samych slipach Patrycja skomentowała:

- A co ty masz za ochraniacze bokserskie. Pokaż je tu bliżej.

Moje slipy były rzeczywiście dość nietypowe: stringi, w których przód zrobiony był z pikowanej bawełny, a tył stanowiła jedna guma w pionie przez środek. Podszedłem do łóżka. Pociągnęła mnie. Lecąc zdążyłem tylko uderzyć w wyłącznik na ścianie by zgasić światło. Świeciła się tylko mała lampka przy łóżku. Przytuliła się do mnie, sięgnęła w dół i zaczęła ściągać ze mnie slipy. Pomogłem jej, by nie trwało to zbyt długo. Noc była bardzo długa i wyczerpująca.

Rano obudziłem się leżąc na wznak. Rano to już na pewno nie było. Minęło już prawdopodobnie południe. Patrycja leżała na lewym boku. Jej twarz opierała się o mój bark. Prawą nogę miała wyprostowaną wzdłuż mojej, a lewą zgiętą w kolanie położyła na mojej męskości. Spała oddychając lekko, miarowo. Grzywka opadła jej na oczy. Lewej ręki, leżącej za jej plecami nie mogłem ruszyć, by jej nie zbudzić. Prawą odgarnąłem niesforny kosmyk z jej czoła. Poruszyła się. Mocniej przywarła swym łonem do mojego biodra, a prawą ręką objęła mnie. Po chwili lekko się przeciągnęła, i wsunęła na mnie. Policzek oparła na mojej piersi, ręce podłożyła mi pod plecy a nogi spuściła po obu stronach mojego ciała. Powoli się budziła. Wisiorek jej kolczyka drażnił mnie. Poruszyła lekko biodrami by spotęgować ten efekt. Zabrzmiał ostatni akord miłosnego uniesienia tej nocy.

Patrycja wstała, niczym nie okrywając ciała przeciągnęła się i poszła do łazienki. Po chwili usłyszałem, że bierze prysznic. Wstałem, podszedłem do drzwi i delikatnie ruszyłem klamkę. Nie były zamknięte. Zobaczyłem Patrycję stojącą pod prysznicem, przodem do mnie. Nie zaprotestowała na mój widok, czyli drzwi specjalnie zostawiła otwarte. Wślizgnąłem się do kabiny. Poprzedni akord nie był ostatnim. Chyba, że to zaczynał się nowyjakże ciekawie zapowiadający się dzień.

Po prysznicu Patrycja siedząc na łóżku zaczęła dbać o swoją urodę. Wyjęła z uszu ciężkie kolczyki, a na ich miejsce założyła malutkie diamenciki. Delikatnie zaczęła rozczesywać mokre włosy. Ja już zdążyłem założyć spodnie i koszulę, gdy mnie zawołała. Siedziała na łóżku po turecku, nie kryjąc swych wdzięków.

- Możesz odpiąć mi ten kolczyk? - Wzrokiem wskazała na swój cud. Podszedłem do łóżka i uklęknąłem. Siedziała w takiej odległości od krawędzi, że mogłem łokcie oprzeć o materac i swobodnie operować dłońmi.

- Mam wyjąć cały, czy tylko zdjąć wisiorek? - Spytałem po zbadaniu konstrukcji kolczyka.

- Zdejmij tylko wisiorek, albo... o, mam inny. Zmień mi cały kolczyk. - Odparła po krótkim przerzucaniu rzeczy w kuferku. Podała mi malutkie, złote kółeczko, o znacznej grubości, którego fragment zastąpiony był cienkim drucikiem. Rozpiąłem kolczyk, który leciutko się wysunął. Wziąłem drugi, przyłożyłem do miejsca skąd wypadł poprzedni. Bez większego problemu drucik wysunął się z drugiej strony. Zapiąłem go. Złoto kolczyka mocno kontrastowało z jasnym różem ciała w tym miejscu Patrycji.

Patrycja wstała, wyjęła z kuferka butelkę balsamu. Namaściłem ją całą, nie pozostawiając ani milimetra nie zadbanej skóry. Przeciągała się przy tym, mruczała. Z zadowoleniem poddawała się pieszczocie. Mogłem podziwiać jej kształty i gładkość ciała, idealną proporcję i sprężystość mięśni. Zabawa obojgu nam przyniosła wiele radości. Po skończonym zabiegu zeszła z łóżka, z torby wydobyła figi i założyła. Wyglądała w nich jeszcze bardziej seksownie niż bez. Były czarne, wykończone delikatną koronką. Zgrabnie opinały jej wzgórek, podkreślając jego kształt. Z tyłu był mały trójkącik sznurowany przez środek. Założyła na nie legginsy. Na gołe ciało wciągnęła sweter.

- Pozwolisz mi umrzeć z głodu? - Zapytała.

- W życiu! Chodź, coś upolujemy.

Nie było problemu ze znalezieniem czegoś do jedzenia. Lodówka po imprezie pękała w szwach. Przygotowałem herbatę, usiadłem przy stole i zacząłem szykować kanapki. Nie szło mi to zbyt zgrabnie. Patrycja obserwowała mnie przez moment, po czym podeszła.

- Daj mi to. Coś ci dzisiaj nie wychodzi. Chyba w nocy spuściłam ci za dużo rozumu.

- W takim układzie ty musiałaś mocno zmądrzeć.

Usiadła mi okrakiem na kolanie, plecami do mnie i zajęła się przygotowywaniem śniadania. Zasłaniała mi cały świat. Objąłem ją w talii. Ręce wsunąłem pod sweter. Dotknąłem jej piersi. Patrycja na moment przerwała swoje zajęcie i wyprężyła się, Nie przestawałem jej pieścić, muskając palcami także jej plecy i brzuszek. Spuściła kolana w dół, przesuwając równocześnie stopy do tyłu. W tej pozycji miała mocniejszy kontakt z moim kolanem. Delikatnie kręciła biodrami dalej szykując śniadanie. Gdy skończyła przygotowania usiadła w tej samej pozycji, przodem do mnie. Zaczęliśmy jeść. Patrycja karmiła nas - jeden kęs dla mnie, drugi dla niej, a ja ją za to pieściłem. Gdy ostatni kęs zniknął w naszych żołądkach, przesunęła się i przytuliła. Pieściłem jej plecy, bawiłem się jej włosami.

- Nie masz jeszcze dosyć? - Zapytała.

- Nie.

- Ostry z ciebie zawodnik.

- Staram się.

Sięgnęła do moich spodni i odstawiła fantastyczną robótkę ręczną. Podniosłem ją i wstałem. Objęła mnie nogami. Zaniosłem ją do sypialni, delikatnie położyłem na łóżku. Sam usiadłem obok. Zająłem się nią. Jedną ręką pieściłem jej ciało, drugą sięgnąłem pod majteczki. Zadrżała z zadowolenia.



Umówiłem się z Patrycją na wyjście do teatru i kolację przy świecach. Podjechałem samochodem pod jej biuro. Czekałem kilkanaście minut nim wyszła. Otulona była w swoje kremowe futerko, spod którego wystawała granatowa, wąska spódnica tuż za kolano.

- Cześć - Przywitała mnie wsiadając do samochodu. - Mamy jeszcze czas bym się przebrała?
Spojrzałem na zegarek. Dochodziła piąta. Spektakl zaczynał się o siódmej trzydzieści.

- Mamy. Jak minął dzień?

- Nudnie i długo.

- Dlaczego?

- Bo bez ciebie.

- Nie przesadzaj.

- Poważnie.

Rozmowa się urwała. Zająłem się przedzieraniem przez korki, a Patrycja przymknęła oczy odpoczywając po znojach dnia codziennego. Rozpięła klamrę utrzymującą jej włosy upięte w kok i potrząsnęła głową. Burza jej złotych loków rozsypała się po ramionach. Usiadła luźniej, trochę odchyliła oparcie.

- Jedziesz jak wariat. - Orzekła.

- Nie chcesz chyba tkwić w korku do nocy? Będziesz miała więcej czasu na przygotowanie się do wyjścia.

- Jestem szybka. Nie potrzebuję dużo czasu.

- Aha, bo ci uwierzę. - Zaśmiałem się.

- No chyba, że ty mi będziesz przeszkadzać.

- A kto ci powiedział, że nie będę. - Podchwyciłem.

- Nie chcesz chyba spóźnić się do teatru?

- Spóźnianie się jest cechą wielkich ludzi.

- A ty się za takiego uważasz? - Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie.

- No! W każdym calu.

- W tym też? - Zapytała dotykając moich spodni.

- A jak oceniasz?

- Znośnie. - Odparła całując mnie w policzek. Chciałem ją przytrzymać i pocałować w usta, ale się odsunęła.

- Ja chcę cała dojechać do tego teatru. Nie rozpraszaj się.

- To ty mnie rozpraszasz.

- Już nie będę. - Dźgnęła mnie palcem pod żebro.

- Jau. Bo cię nie dowiozę.- Ale już byliśmy pod jej domem.

Weszliśmy na górę. Pomogłem zdjąć jej futro. Ściągnęła pantofelki. W domu nie było nikogo oprócz nas. Patrycja zdjęła granatowy żakiet, pod którym miała jedwabną bluzkę koloru bladego łososia z głębokim dekoltem. Objąłem ją. Przez bluzkę wyczułem gorset. Przytuliła się i pocałowała mnie. Rozpiąłem kilka guziczków jej bluzki...

- Daj spokój.

- Przecież i tak ją chciałaś zdjąć.

- Ale nic poza tym.

- Bo ci uwierzę!

- Musisz.

- Udowodnij. - Przytuliłem ją i pocałowałem. Oddała pocałunek. Zsunąłem bluzkę z jej ramion i odłożyłem na bok. Sięgnąłem za jej plecy, rozpiąłem spódnicę. Opadła na podłogę. Patrycja stała ubrana w biały, koronkowy gorset z podwiązkami i białe, bardzo skąpe, także koronkowe figi. Do podwiązek przypięte miała czarne pończochy. Poddała się moim pieszczotom.

- Pognieciesz sobie koszulę. - Przerwała milczenie.

- To mi ją wyprasujesz.

W odpowiedzi rozwiązała mi muchę, rozpięła koszulę. Zsunęła ją ze mnie razem z marynarką.
Figi założone miała na podwiązki więc- nie musiałem odpinać pończoch by je ściągnąć. Odbyliśmy szybki numerek, jak zwierzaczki, od tyłu.

Z łazienki Patrycja wyszła zawinięta w ręcznik. Już wcześniej zauważyłem, że zniknął delfin z jej piersi. Tatuaż był tylko namalowany.

- Gdzie się podział twój delfin?

- Odpłynął.

- Daleko?

- W siną dal.

- Szkoda. A wróci?

- Po co?

- Bo mi się bardzo podobał.

- Bardziej niż ja?

- Tylko w komplecie z tobą. Pasował do ciebie. Mogłabyś stale go nosić.

- Uważaj, bo mnie sprowokujesz, a wtedy nie da już się usunąć.

- Mi się podobał.

Na wyjście Patrycja założyła czarne body z grubej koronki, czarne pończochy we wzorek, z szeroką koronką u góry i owinęła się długą, kopertową spódnicą, czarną jak noc. Na nogi założyła buciki na wysokich obcasach. W uszach i na szyi powiesiła znajome wisiorki.

- Założyłaś cały komplet? - Zapytałem na ich widok.

- Nie. Ostatni mogłabym ci pożyczyć.

- Nie masz do czego przypiąć. - Droczyłem się z nią.

- Mogłabym mieć. Mogę ci zrobić.

- Teraz? - Zdziwiłem się.

- Nie. Na przyszłość.

- A będzie bolało?

- Dla mnie się nie poświęcisz?

- Dla ciebie wszystko.



Wyszliśmy. Wieczór był bardzo udany i jeszcze bardziej rozkoszny.

Na sobotę umówiliśmy się na dyskotekę. Nie bardzo rozumiałem, dlaczego Patrycja chciała się ze mną umówić dużo wcześniej. Skoro chciała, to ja mogłem być tylko zadowolony. Przyszła ubrana w obcisłe jeansy - biodrówki dokładnie opinające jej sylwetkę i cienki, mocno dopasowany golf bez rękawów. Miedzyspodniami a krawędzią golfu widać było jej płaski brzuszek. W pępku miała złoty kolczyk, od którego odchodził również złoty łańcuszek i nikł pod spodniami. Jak na razie tylko domyślałem się dokąd prowadził. Włosy upięła jak pensjonarka w dwa kucyki. Jej piersi podtrzymywane przez bardotkę mocno wypełniały bluzkę.

- To co? Robimy? - Zapytała po wstępnych grzecznościach wyciągając z kieszeni futra metalowe pudełko.

- Co robimy? - Zdziwiłem się.

- To! - W odpowiedzi z pudełka wyjęła mały, złoty kolczyk.

- Naprawdę mówiłaś poważnie?

- Jak najbardziej.

- Ale ja się boję.

- Mnie się boisz?

- Nie ciebie, ale, że będzie bolało.

- Obiecałeś. - Na to dictum nie miałem odpowiedzi.

Patrycja położyła mnie na seksodromie. Otworzyła pudełko i wypakowała jakieś drobiazgi . Usiadła mi okrakiem na brzuchu, zwrócona w stronę moich spodni.

- Dla twojego dobra muszę cię unieruchomić. - Przesunęła się trochę w kierunku mojej twarzy. Rozpięła mi spodnie, ściągnęła gatki. Delikatnie ujęła moją męskość. Przez moment się przyglądała.

- Do twarzy mu będzie z kolczykiem. - Użyła mojej ulubionej formy ON. - Zrobię ci Księcia Alberta.

Chwilę siedziała coś szykując, rozwinęła kilka ręczników jednorazowych z rolki przyniesionej z kuchni. Znudzony zacząłem łachotać Patrycję.

- Uspokój się, bo ci niechcący zrobię krzywdę. - Na to musiałem zareagować. Przestałem. Uniosłem się trochę, podparłem łokciami próbując dostrzec co ona robi. Dokładnie wszystko zasłoniła. Jedyne, co mogłem widzieć, to jej kształtny tyłeczek i plecy. Gdy się pochyliła, spod spodni wysunęła się krawędź majteczek. Materiał był wyraźnie elastyczny, biały, gładki i błyszczący. Ich biel była tak czysta, że prawie wpadała w błękit. Ich połysk w zestawieniu z matowym aksamitem jej skóry był pięknym widokiem.

- Auu! Piecze. - czymś Patrycja mnie polała.

- Poszczypie i przestanie. Teraz może zaboleć. - Sięgnęła po coś. Zakłuło. Przez moment czułem tępy ból. Znowu sięgnęła po coś. Pociągnęła, czymś precyzyjnie operowała. Ból się zmienił i przeszedł w ćmienie. Jeszcze chwilę manipulowała. Coś lekko uwierało, ale już nie bolało.

- Gotowe! - Zanim zsunęła się ze mnie zebrała wszystkie narzędzia i ręczniki. Wreszcie pokazała swoje dzieło. - Zostałeś oznakowany jako moja zdobycz. Spojrzałem się na miejsce operacji. Na czubku mojego drugiego ja tkwił mały złoty kolczyk. Obejmował dolny koniec otworku, przez który wyskakują plemniki.

- Da się z tym żyć?

- Podobno.

- A kochać?

- Podobno.

- To nie jest to sprawdzone?

- W sieci piszą, że da, tylko na początku ostrożnie.

- A w praktyce?

- Nie sprawdzałam.

- A jak ostrożnie? Jak jeże, czy jeszcze ostrożniej?

- Zaraz zobaczymy. - Patrycja zaśmiała się i jak poprzednio usiadła na mnie. Tym razem mocno się pochyliła i odrobiła pracę ustną. Była bardzo delikatna. Tylko parę razy trąciła kolczyk językiem, co nawet nie zabolało, a przyznam sprawiło przyjemność.

- I co dobrze było? - Zapytała po skończeniu.

- No! Możemy powtórzyć?

- Ale nie teraz. - Podciągnęła mi slipy i zapięła spodnie.

- Patrycja? Wiesz po co plemniki mają ogonki? - Zapytałem, gdy zeszła ze mnie.

- No?

- Żeby łatwiej je było wyciągnąć spomiędzy zębów.

- Jesteś świnia! - ze śmiechem oburzyła się i rzuciła na mnie. Całowaliśmy się długo i namiętnie.

W karnawale udało mi się wyciągnąć Patrycję na parę imprez. Zaliczyliśmy parę dobrych filmów w kinie. Była to udana, choć krótka zima. Wszystkie spotkania kończyły się podobnie. Patrycja zostawała u mnie na noc, a czasem i na cały łykend. Musiałem wtedy odwozić ją rano do domu, by mogła się przebrać do pracy. Podwoziłem ją pod biuro. Zdarzało się, że po drodze, lub u niej w domu, korzystając z tego, że wszyscy wyszli pozwalaliśmy sobie jeszcze na szybki numerek.
<^<monikss>^>
PostWysłany: Wto 23:46, 14 Mar 2006    Temat postu:

hehe no prosze jakie tematy macie na forum Razz ojj ktoś musi być chyba bardzo spragniony żeby to przeczytać bo to strasznie dłuuuuuuuuuuugie Razz
edytka
PostWysłany: Wto 21:59, 14 Mar 2006    Temat postu:

"PLAŻA...HOTEL...Mmmm..."

Korzystając z wakacji i przepięknej pogody wybrałam się ze znajomymi nad morze.Wybraliśmy niezły hotel tuż nad samą plażą.Po dwóch dniach znudziło nam się ciągłe opalanie.Mieliśmy ochotę na coś szalonego.Ja i Kaśka chciałyśmy wyrwać jakichś menów, żeby z nimi zgrzeszyć.Co tu dużo mówić, chciałyśmy się bzykać z jakimiś pakerami.Udaliśmy się na plażę.Szczęście nam sprzyjało:na palącym piasku leżało dwóch facetów.Pogadaliśmy, przysiadłyśmy się do nich.Zaproponowali seks na plaży.To było ryzykowne ale żądza męskiego ciała zwyciężyła...Podeszliśmy pod budkę z napojami (rzecz jasna zamknęta o tej godzinie).Pierwszy,Tomek,zaczął macać moje piersi.Wodził delikatnie paluszkami po sutkach,mówiąc ,że sa twarde jak kamyczki.Odchyliłam głowę do tyłu i mruczałam rozkosznie,bo właśnie takiego masażu było mi trzeba.Po chwili już całował każdy element mojego ciała.Schowani za parawanem,podnieceni na maxa, zaczęliśmy igraszki erotyczne.
Następnego dnia opowiadałam o cudownych chwilach z Tomkiem i o jego cudownym penisie moim przyjaciołom.Kaśka też miała się czym pochwalić.Chłopaki,Marek i Michał,nam pozazdrościli i wymyślili plan.Wieczorem dostrzegli w recepcji hotelowej młodą blondynkę.Miała wyśmienite ciało i pachniała seksem, jak to określali.Śledzili ją aż do jej pokoju.Zapamiętlai numer i za godzinę, niby przypadkiem weszli do jej pokoju.To było niesamowite!Nieznajoma leżała na łóżku nago i pieściła się.W telewizji leciał pornos.Blondynka wsadzała sobie palec z niesamowita szybkością, oblizując wargi.Marek nie wytrzymał.Tak mu stanął,że było to widać z daleka.
-Ups-powiedział patrząc na swojego nabrzmiałego penisa ukrytego pod slipkami.
Dziewczyna spojrzała na nich i długo nie myśląc powiedziała:
-Jesteście moim gośćmi?Takich gości uwielbiam...-zerknęła na kutasa Michała który był równie olbrzymi.Marek podszedł do niej i zapytał:
-Taka piękność nie powinna zabawiać się sama...
-Więc mi pomóż-usłyszał w odpowiedzi.Rozchylił jej uda.Oblizywał okolice muszelki,jednocześnie wkładając do gorącaj cipeczki dwa palce.Zamieszął nimi i pochwili wyjął.Oblizał pace.
-Mmm...Pyszne!Jesteś słodka!
Dziewczyna była rozpalona i podniecona na maxa.Zawołała Michała i rozdarła jego slipki.Jej oczom ukazał się całkiem niezły sprzęt.Wzięła do buzi pałkę i zaczęła robić Michałowi loda.Jednoczesnie masowała jego jądra i ściskałą je niczym gumowe zabawki.Michął czuł już jak główka kutasa ociera się o jej podniebienie.O mało sie nie zadławiła.Tymczasem Marek kończył już swoją robotę.Powoli wsadził penisa do pochwy dziewczyny.Robił to dokładnie.Wkładał i wyjmował, a ona była zachwycona.Robił to coraz szybciej.Wkrótce ostro się bzykali.Dołączył do nich drugi chłopak.Obrócili kobiętę i obaj w nią weszli.
-Taaaaaaak...-krzyczała z bólu i rozkoszy.Chłopcy mieli co robić.Michał pocierał jej dupeczkę i na zmianę wkładał jej huja.Marek macał jej jędrne piersi i gryzł delikatnie suteczki.Była już zmęczona ale nie miała dość.Oni też nie.
Ruchali ją jeszcze z dobre dwie godziny,albo dłużej.W końcu dziewczyna padła na plecy a z jej cipki wyleciało mnóswto soku.Michał nigdy takiego czegoś nie widział.To był normalnie wytrysk.Z obłędu zaczął się masturbować.Marek wystrzelił jak wulkan wprost na lepką muszelkę panienki.Klęcznął obok niej i dał sobie wylizać penisa,poczym pocałował ją w usta,ubrał sie i wyszedł.Michał spuścił sie na twarz blondi.Ona powiedziała tylko:
-Dziękuje chłopcy.byliście wspaniali.
I zlizała resztki spermy.
Takich wakacji cąła nasza paczka nigdy nie zapomni
edytka
PostWysłany: Wto 21:58, 14 Mar 2006    Temat postu:

"NA DACHU"

Mam na imię Ewa, mam 27 lat i od ślubu czyli od roku mieszkam z mężem w typowym dla wielkich miast wieżowcu. Nasi sąsiedzi to starsi ludzie w większości emeryci. Doszłam do wniosku, że dach to doskonałe miejsce do opalania się bo i tak nikt z sąsiadów nigdy się tam nie pofatyguje.
Tego dnia szłam do pracy na drugą zmianę więc przed południem postanowiłam wystawić ciało do słonka. Wzięłam karimatę, krem do opalania, radio i butelkę napoju. Wjechałam windą na ostatnie piętro, później schodami do suszarni a stamtąd szybem na dach. Zamknęłam za sobą blaszane drzwi a klamkę podparłam wypróbowaną wcześniej deską. (To na wypadek gdyby jednak ktoś chciał wejść na dach) Wieżowiec górował nad innymi blokami więc roztaczał się z niego piękny widok na sporą część miasta. Rozłożyłam karimatę, zdjęłam zieloną sukienkę a jeszcze raz upewniwszy się, że drzwi są podparte deską zdjęłam stanik i majtki. Nasmarowałam ciało kremem, włączyłam jakąś muzyczną stację i położyłam się. Gorące promienie słoneczne oblewały moje ciało a sporadyczne mocniejsze podmuchy wiatru poruszały moimi włosami. Leżałam tak jakiś czas gdy nagle uświadomiłam sobie, że słyszę czyjś głos.
- Myślałem, że sąsiadka farbuje włosy na rudo ale widzę, że i na cipce rude więc to chyba naturalny kolor, prawda?
Podskoczyłam jak oparzona, chciałam wziąć ubranie ale nie było ich w miejscu, w którym je położyłam więc niezgrabnie zasłoniłam ile mogłam rękami. Oślepionymi od mocnego słońca oczami widziałam tylko sylwetkę człowieka i dopiero po chwili zaczęły rysować się szczegóły. Odruchowo spojrzałam na drzwi na dach. Dalej były podparte deską więc musiał tu być zanim przyszłam. Ale ze mnie idiotka, że nie sprawdziłam dokładnie. Co ja teraz zrobię. I tak mnie tu nikt nie usłyszy.
Przede mną stał mężczyzna 45-50 krótko ostrzyżony, siwawy z zakolem łysiny na pół głowy. W ręku trzymał moje ubrania. Rozpoznałam w nim sąsiada z czwartego lub piątego piętra. Chyba ma żonę nauczycielkę i jedną albo dwie córki.
- Proszę mi oddać ubranie – zawołałam ukrywając strach pod pozorem poirytowana.
- Ma pani niezłe ciałko.
- Ubranie – zawołałam z udawaną wściekłością i zrobiłam krok w jego kierunku.
- Chyba pani nie chce żeby jakiś podmuch wiatru porwał te ciuszki i rozrzucił po całym mieście – prawda? – powiedział z uśmiechem i machnął moim stanikiem tak jakby chciał go zrzucić z dachu.
- Nie, proszę nie – powiedziałam wystraszona – jak ja wtedy wrócę do mieszkania..
- Dobrze, dobrze ale nie ma nic za darmo – powiedział
- Czego pan chce? Pieniędzy? Zapłacę.
– Chcę zobaczyć jak pieścisz swoją rudą cipkę.
- Zwariował pan? - krzyknęłam i w tym momencie zobaczyłam jak mój stanik leci w dół niesiony podmuchem wiatru.
- Tak czy inaczej będzie niezłe widowisko. Albo ja sam popatrzę jak się zabawiasz cipeczką, albo z sąsiadami zrobimy ci wspaniałe powitanie na klatce schodowej jak będziesz wracała do mieszkania w stroju Ewy. Co wolisz?
- Ewa w stroju Ewy – co za ironia losu – pomyślałam. Proszę, niech mi pan tego nie robi.
- Ja ci niczego nie robię.
- Niech mi pan odda ubranie.
- Połóż się i do dzieła.
Nie miałam wyboru. Zrobiłam co kazał. Położyłam się na karimacie i zaczęłam głaskać włoski na cipce.
- Złotko, nie kombinuj tyklo rozchyl nóżki i rób to jak należy bo znów coś poleci.
Próbowałam pieszczoty pozorować ale nawet takie ruchy po jakimś czasie wywołały uczucie podniecenia. Mimo woli zaczęłam palcem przeciągać po wargach. Poczułam wilgoć i gorąco, które pojawiło się w moim wnętrzu. Zaczęłam pieścić łechtaczkę co spowodowało jeszcze większy efekt podniecenia. Czułam, że przestaje panować nad tym co robię. Przez przymrużone oczy widziałam lekki uśmiech na twarzy mojego oprawcy. Próbowałam sobie wyobrazić, że robię to przed swoim mężem lecz ilekroć zamknęłam oczy tyle razy pojawiał mi się obraz sąsiada. Najgorsze było to, że świadomość tej sytuacji zaczęła sprawiać mi przyjemność. Ja - młoda, szczęśliwa mężatka masturbuje się przed obcym , starszym facetem w wieku mojego ojca. Na dodatek muszę robić co każe. Nawet mój mąż nie ma nade mną takiej władzy.
Moje palce coraz głębiej zanurzały się w norce i coraz intensywniej pieściły łechtaczkę. Moje pomarańczki zrobiły się twarde a sterczące brodawki zdradzały moje wielkie podniecenie.
Poczułam jego dłoń na swojej piersi. Nie protestowałam może ze strachu a może z podniecenia. Czułam jak delikatnie gładzi raz jedną a raz drugą pierś, delikatnie ściskał i pociągał brodawki. Wiedział co robić żeby sprawić kobiecie przyjemność. Moja wagina była rozpalona z pożądania.
Przez przymrużone oczy widziałam jego dłoń przesuwającą się w dół mojego ciała przez brzuch do wzgórka łonowego. Przez chwilę czochrał rude, lepkie od moich soków włoski na wzgórku łonowym poczym powoli zanurzył we mnie trzy palce. Wyjął je i zbliżył do moich ust. Rozchyliłam je a on wsadził palce tak, że na języku czułam smak swojej cipki. Nie robiłam tego wcześniej więc moje podniecenie jeszcze się zwiększyło.
Zaczęłam językiem penetrować rowki między palcami poszukując pozostałości tego smaku.
- Unieś wysoko kolana – usłyszałam jak przez mgłę.
Bezwiednie zrobiłam co kazał. Byłam już tak podniecona, że pragnęłam żeby we mnie wszedł. Pragnęłam jego penisa. Nigdy wcześniej niczego takiego nie czułam. Nie kręcili mnie inni mężczyźni, nie zdradzałam męża bo on mi w zupełności wystarczał.
Mężczyzna, zamiast opuścić spodnie i mnie przelecieć, przyklęknął między moimi nogami i lewą ręką nacisnął moje nogi pod kolanami tak, że moja i tak wypięta pupa lekko się uniosła. Palce prawej ręki zaczął zagłębiać się w mojej gorącej cipce. Wsadzał je raz głęboko a raz płytko. Raz szybko a raz wolno. Te palce czułam w sobie w każdym miejscu. Drapał mnie i łaskotał, pieścił i rozdzierał. Kciukiem za każdym razem ocierał łechtaczkę. Po chwili ruchy jego palców stały się coraz szybsze i mocniejsze. Jeden z wilgotnych już palców zaczął wchodzić w moją pupę. Czułam gorąco rozchodzące się w moim wnętrzu. Oddech miałam krótki i bardzo szybki. Zaczęłam ściskać sutki. Fale dreszczy wstrząsały moim ciałem a mięśnie zaczęły sztywnieć i wtedy wybuchłam.
Z mojej kobiecości eksplodowały fontanny soku. W oczach zawirował świat . Miałam dwa lub trzy potężne, spazmatyczne skurcze po których opadłam bez sił.
Moje ręce i nogi podrygiwały. Wtedy on założył sobie moje nogi na ramiona, dłońmi uniósł pupę do góry i zaczął językiem pieścić moją norkę. Delikatnie ssał nabrzmiałą łechtaczkę a gdy wsuwał język do pochwy czułam jak moja cipka w rytmie skurczów obejmuje go mocniej.
Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że w promieniu metra wszystko było mokre. Mężczyzna wycierał sobie twarz i ubranie moją sukienką a moja cipka poruszała się jeszcze w rytmie gasnących skurczów.
- Oddaję sukienkę – powiedział - i podał mi zieloną kulę zwiniętego materiału. - Nie spodziewałem, że jesteś taka soczysta.
Nie odezwałam się szybko zakładając ją na siebie. Była pomięta i była prawie cała mokra od mojego soku. Nie wiedziałam co mam robić. Uciekać, krzyczeć prosić o jeszcze... Patrzyłam na niego jak palcami delikatnie ugniatał materiał trzymanych w dłoni moich majtek. Dotykał ich tak jakby zamiast materiału dotykał mnie. Znów poczułam falę gorąca.
- Muszę iść – powiedział podając mi majtki. Do widzenia.
Nie odpowiedziałam ale pomyślałam „do zobaczenia na dachu”.
To było coś wspaniałego czego jeszcze dotąd w swoim życiu nie zaznałam.
Nie pamiętam, żebym w szczycie największych uniesień z mężem przeżyła podobny orgazm. Myślałam, że to nie możliwe. Muszę przyznać, że na polu erotyki mój mąż jest wspaniały, ale do pięt nie dorasta sąsiadowi. Doświadczenie to jednak bardzo cenna rzecz.
edytka
PostWysłany: Wto 21:51, 14 Mar 2006    Temat postu:

"LEKCJA SEXU"

Jakiś czas temu spotkałam się w internecie z „Opowiadaniami erotycznymi”, ale
w większości są to opisy „małolatów”, więc nie przypuszczałam, że to co ja mogła bym napisać, może kogoś interesować. Praktycznie zawsze już teraz na wyjazdy biorę laptopa, to któregoś razu, mając na wyjeździe trochę czasu, opisałam moje Walentynki oraz kilka innych sytuacji, nie wiedząc, czy kiedykolwiek je wykorzystam. Teraz już wiem, że być może ma to ma sens, więc będę pisała dalej. Natomiast mogę mieć problemy, co jest pikantne, a co jest ostre.
Mam trochę różnych „wspomnień”, chociażby wyjazdy do Hamburga, gdzie czasami świadomie decyduję się na bardzo ostry seks, ale nie chamski. Nie lubię chamstwa. Każda „zabawa’ odbyła się w bardzo estetycznych warunkach, z zachowaniem norm higieny
i bezpieczeństwa. Być może odważę się je opisać, ale ja nie umiem kląć, ja nie umiem używać tzw. brzydkich słów i takich właśnie w moich opowiadaniach nie znajdzie. Uważam, że wszystko można opisać w sposób bardzo precyzyjne, subtelnie, nie używając ordynarnych słów.

Najpierw parę słów o sobie. Mam 45 lat, ale, nie będąc zarozumiałą, na tyle nie wyglądam
z racji mojej postury. Mam 150 cm wzrostu, 84 cm w biodrach, ważę 48 kg, i jak to, co poniektórzy mówią, płaska jak deska. Rzeczywiście, biust mam nastolatki, pomimo, że ponad 20 lat temu urodziłam dziecko i wykarmiłam je piersią, natomiast brzuszek mam wyjątkowo płaski. Nie jest to zasługa żadnej diety, bo żyję i odżywiam się normalnie, wcale nie gardząc słodkim, ale uwarunkowań genetycznych. Taka po prostu jestem.
Ukończyłam kiedyś Ekonomię, jak zaczęłam pracować dorobiłam Prawo i nie tak dawno Psychologię. Biegle mówię po angielsku, niemiecku i rosyjsku. Takie przygotowanie zawodowe spowodowało, że dzisiaj jestem szefową działu marketingu w stosunkowo dużej firmie. Praca moja wymaga dosyć częstych wyjazdów na targi, wystawy lub inne spotkania promocyjne, nie tylko w Polsce, ale również za granicę.

Mamy przedstawicielstwo w Hamburgu, gdzie jeżdżę średnio raz na dwa – trzy miesiące. Jak widzicie zawodowo nieźle, prywatnie też dobrze, ale inaczej. Mąż mój w latach 80-tych wyjechał za granicę zostawiając mnie z małym dzieckiem. Była później możliwość dojazdu do niego, ale ja nie chciałam. Pomogli mi rodzice, miałam dobrą prace, wychowałam i wykształciłam syna, dwa lata temu skończył maturę i wyjechał do ojca kształcić się dalej. Teoretycznie jestem sama, ale od pewnego czasu mam różnych przyjaciół, bo jak każda normalna kobieta tęskniłam za mężczyzną, tym bardziej, że jestem dosyć pobudliwą kobietą w tym zakresie, a nie do końca satysfakcjonują mnie sztuczne środki zastępcze.

Cała sprawa, jak to się mówi, rypnęła się w 1990 roku. Po kilku latach starania dostałam nareszcie rozwód i postanowiłam tę okoliczność we właściwy sposób uczcić.

Teraz spróbuję zaczynając od „Lekcji seksu”. Pamiętam, że będąc jeszcze młodą panienką przyszłam z jakiejś randki i żaliłam się do mojej wspaniałej Babci, że spotkałam się z chłopakiem, ale ta randka była bardzo nieudana. bo on w ogóle nie umiał się mną zainteresować. I pamiętam jak dziś maksymę, która mi Babcia wtedy powiedziała „ Woda do mycia, wódka do picia a dziewczyna do Kochania, tylko trzeba wiedzieć, jak to zrobić”. Maksymę tą przypomniałam sobie, jak „odrobiłam lekcje” nauki seksu. Dopiero wtedy poznałam jego smak i wartość.

Dlaczego wtedy – a no właśnie, bo wcześniej nikt nie umiał mi go w taki sposób pokazać. Zbliżały się moje imieniny więc uznałam, że jest to właściwy moment, aby z tej okazji zrobić sobie specjalny prezent. Okazja nadarzyła się podczas tych imienin, a właściwie po nich, kiedy zostałam sama z Ewą. Ewa jest kosmetyczką, do której regularnie chodzę i z którą jestem od dłuższego czasu zaprzyjaźniona. Toteż, gdy już zostałyśmy same, siedząc już spokojnie przy koniaku, powiedziałam jej, że mam chęć na coś specjalnego. Kiedyś słyszałam, że jedna z Pań, na jakąś swoją okoliczność, zafundowała sobie pięciu partnerów na jedną noc. Miałam i ja chęć na coś w tym rodzaju.

Ewa powiedziała, że ma znajomego, z którym może na ten temat porozmawiać.
I rzeczywiście, po jakimś czasie zadzwonił do mnie jej znajomy, w dosyć bezpośredni sposób wyjaśniłam, o co mi chodzi i na tym zakończyliśmy rozmowę. Minął chyba miesiąc, traciłam nadzieję na to, że spełni się mój prezent imieninowy, gdy zadzwonił telefon. Znajomy Ewy wyjaśnił mi, że życzenie moje może być spełnione, może zorganizować mi spotkanie z pięcioma partnerami. Ale jednocześnie zastrzegł, że taki skok na głęboką wodę nie zawsze jest uzasadniony, o dziwo, okazało się później, że miał rację i zaproponował mi „Lekcje seksu”.
Na podstawie rozmowy z ewentualnymi partnerami, proponuje dojście do takiego spotkania poprzez narastające spotkania etapowe. Miały to być dwa spotkania z dwoma partnerami, następnie trzy spotkania z trzema partnerami, cztery spotkania z czterema partnerami, aż dopiero po tych spotkaniach jedno, specjalne spotkanie, ta piątka, będące tym prezentem dla mnie. Znajomy Ewy nie nalegał, wręcz przeciwnie, zaproponował mi kilka dni na zastanowienie się. Ja mam dwie poważne wady życiowe, nie spieszę się, jak nie muszę oraz czasami szybciej coś powiem, niż pomyślę.

Tak też i tym razem było, zanim znajomy Ewy zdążył coś więcej powiedzieć, ja już się zgodziłam. Umówiliśmy się, że będę przychodziła w poniedziałki i czwartki na 19-tą pod wskazany adres. I jeszcze jedno, co okazało się wyjątkowo ważne. Ten znajomy poprosił mnie, abym zgodziła się na te lekcje mając zasłonięte oczy. Uzasadniał to tym, że ponieważ są to moje pierwsze spotkania z innym mężczyznami mogę mieć tremę lub inne opory, tym sposobem mogę nie osiągnąć założonego celu. No i miał rację, w naszych zmysłach wzrok odgrywa wyjątkową rolę, natomiast nie mając kontaktu wzrokowego wyostrzają się wszystkie inne zmysły, chociażby słuch a przede wszystkim dotyk.

W umówionym terminie, o umówionej godzinie zgłosiłam się do zakładu, który miał napis: „Masaż klasyczny, relaksacyjny, studio kosmetyki leczniczej”. Trochę mnie ten tytuł zdziwił, ale taki otrzymałam adres. Nie sądzę, aby było uzasadnione relacjonowanie wszystkich dziewięciu spotkań. Myślę, że kilka, tych najistotniejszych. Weszłam i pierwszą napotkaną dziewczynę poinformowałam, że jestem tutaj umówiona z takim tam Panem. Za chwilę pojawił się młody, dobrze zbudowany mężczyzna i poprowadził mnie do innej części zakładu, wskazał mi kabinę, prosząc, abym się w niej rozebrała, pozostawiając duży kąpielowy ręcznik.
W trakcie mojego rozbierania się do kabiny weszła młoda dziewczyna, odczekała, aż się rozbiorę, poprosiła, abym usiadła na stojącym obok stołeczku, po czym pokazała mi, że ma w dłoni płatki kosmetyczne, były one czymś nasączone, które położy mi na zamknięte oczy, a następnie zaklei je taką taśmą.
Wyjaśniła mi, że jest to specjalna taśma, schodząca bezboleśnie pod wpływem odpowiedniego zmywacza i że mam się niczego nie obawiać. Jak się powiedziało „A”, to trzeba powiedzieć „B”, toteż spokojnie pozwoliłam sobie zakleić oczy i czekałam na dalszy rozwój sytuacji. Nie trwało to długo, do kabiny wszedł mężczyzna, wziął mnie za rękę i chwile prowadził.
Nie znałam topografii tych pomieszczeń, więc nie wiedziałam, gdzie idę, ale za chwilę już było wszystko jasne, usłyszałam obok siebie dwa męskie głosy, mówiące „Dzień Dobry”,
i otrzymałam w rękę szklaneczkę drinka. Rzeczywiście, umawialiśmy się, że podczas pieszczot będę częstowana drinkiem. Po wypiciu paru łyków, nie kryję, zaschło mi z wrażenia w gardle, poczułam dotyk ich rąk na swoim ciele. No i to jest ten element zasłoniętych oczu. Nie wiedziałam, kto obok mnie stoi, nie wiedziałam, gdzie i jak zostanę dotknięta.

Ale widać było, że Panowie byli profesjonalistami, bo ręce ich chodziły, jak w zegarku, od ramion po stopy, nie omijając oczywiście Cipki i Pupci. Gdy już, na skutek tych ich pieszczot, stałam na drżących nogach, dali mi znać, abym uklęknęła, po czym jeden z nich wszedł we mnie od tyłu.
Faktycznie, Cipkę mam małą i wąską, ale nie wiem, czy to ta przyczyna, czy trema, ale miałam wrażenie, że jest jeszcze mniejsza, a wchodzący we mnie mężczyzna wręcz mnie rozdzierał. Drugi spokojnie gładził moje Piersi, tym sposobem trochę rozładowywał napięcie, Cipka puściła swoje soki i za moment doszłam do bardzo wysokiego poziomu podniecenia. Pan wstał
i poprowadził mnie do łazienki, opłukał pod natryskiem, owinęłam się w ręcznik i wyszliśmy. Znowu stałam a Panowie zaczęli mnie pieścić. Trwało to pewną chwilę, po czym poczułam, jak mam z tyłu podstawiany stołeczek, na którym mam usiąść. Gdy usiadłam, jeden z Panów stanął za mną, przylgnął do mnie biodrami a jego pałkę czułam na swoich plecach, drugi, rozsuwając mi nogi na boki, zbliżył się do mnie od przodu, podsuwając mi do ust swoja pałkę. No i tu zaczęły się schody, o których Panowie wiedzieli.

Ja wcześniej nie uprawiałam seksu oralnego, bo tak się składało. Teraz, przed przyjściem na ”lekcję”, co nieco poczytałam, ale to nie to samo, kiedy się czuje tę Pałeczkę przed swoimi ustami. Ale panowie zachowali się bardo profesjonalnie. Ściszonym delikatnym głosem poinstruowali mnie, jak mam językiem dotykać główki, jak oblizywać poszczególne strony, jak w końcu wziąć go do ust. Powiedzieli prosto – liż go jak loda. Trzymając tę Pałeczkę w swoich rękach, krok po kroku wykonywałam to, o co mnie prosili. Okazało się, że nie jest to takie trudne, wręcz przeciwnie, po kilku ruchach językiem po głowni wzięłam ją delikatnie do ust. No, no, było co w tych ustach mieć. Pan mi delikatnie pomógł, i zaczęłam wsuwać go coraz głębiej. Okazało się, że już robię to zupełnie dobrze.
Wówczas Panowie położyli mnie na podłodze, podłożyli pod biodra poduszkę, drugą poduszkę podłożyli pod ramiona. Jeden z Panów delikatnie rozsunął mi nogi, chcąc mu pomóc, lekko je podciągnęłam i po chwili poczułam, jak w moim gniazdku instaluje się ta pałka. Chwycił mnie za biodra i wszedł, ja w tym momencie jęknęłam, bo było to bardzo mocne wejście. Gdy jeden już siedział głęboko w Cipce, drugi jedną rękę położył mi na piersiach a drugą ręką obrócił moją głowę tak, że mogłam mieć w ustach jego pałkę. No i zaczęli panowie pieszczoty, które nie da się ukryć, już teraz zaczęły być dla mnie coraz bardziej podniecające, aż zaczęłam mocno jęczeć, gdy czułam jego finał. Panowie skończyli, po chwili podeszła dziewczyna, poprowadziła mnie do łazienki i kiedy ja myłam się, ona również, rzeczywiście bezproblemowo, zmyła mi naklejone płatki i już samej myjąc twarz ponownie przejrzałam na oczy.

Może zabrzmi to banalnie, ale był to w tym momencie bardzo kolorowy świat Wróciłam do domu i długo w nocy nie mogłam zasnąć, w pewnym sensie nie mogąc doczekać się już czwartku. W czwartek już bez obaw poszłam za dziewczyna do kabiny, rozebrałam się, zakleiła mi oczy
i przez moment czekania zastanowiłam się, co dzisiaj. Znowu poczułam męskie ramie, ale tym razem gdzieś poszliśmy, gdzie zostałam położona na wznak na jakimś chyba stole. Panowie, będąc po przeciwnych stronach, jednocześnie zaczęli mnie pieścić, doprowadzając do stanu wysokiego podniecenia. Można powiedzieć, że Pan zajmujący się mną od pasa w dół szybko swoimi rękoma znalazł miejsce w Cipce, natomiast Pan zajmujący się od pasa w górę, szybko postawił moje Brodawki na baczność, jednocześnie zbliżając swoją pałkę do moich ust. Z zaciekawieniem, ale chyba również z przyjemnością ją przyjęłam, najpierw liżąc miejsce obok miejsca, a następnie biorąc ja całą do ust.
Przyszedł pewien moment wspólnego podniecenia, ale wówczas Panowie przekręcili mnie w poprzek stołu, a ponieważ był dosyć wąski, biodra obierały się na jednej krawędzi, a głowa prawie zwisała z drugiej strony. Poczułam, jak jeden z nich podchodzi do mnie z przodu, podnosi mi nogi do góry i wchodzi we mnie. Znowu czułam go niesamowicie mocno, jęcząc, chyba jednak z zadowolenia. Ale nie mogłam jęczeć zbyt długo, bo z drugiej strony podszedł drugi i trzymając moją głowę lekko opuszczona w dół podstawił mi swoją pałkę. Było to nowe doświadczenie, bo zupełnie inaczej była ułożona głowa. Toteż Pan będący swoją pałką już w Cipce jakby na moment wstrzymał swoje ruchy, po to abym ja mogła swobodnie zająć się pałką drugiego. A gdy już miałam ją w ustach Panowie synchronicznymi ruchami doprowadzili mnie do bardzo wysokiego stanu podniecenia, przy czym Pan siedzący w Cipce robił to na tyle wolno i spokojnie, że zdążył się odpowiednio podniecić Pan, którego pałkę miałam w ustach i praktycznie obaj jednocześnie we mnie strzelili.

Nie da się ukryć, jest to niesamowite wrażenie. Przerwa na toaletę, drinka i ponownie zostałam ułożona wzdłuż na tym samym stole. I ponownie zaczęły się pieszczoty, które zaczęły mi dawać coraz więcej zadowolenia. Gdy Panowie poczuli odpowiedni stan podniecenia. przekręcili mnie na brzuch, ale znowu w poprzek. Tym sposobem nogi miałam poza krawędzią stołu, co dało możliwość jednemu z Panów swobodnego wejścia we mnie od tyłu. W tej pozycji zawsze bardzo dobrze czułam partnera, to tym bardziej teraz czułam go doskonale. Ale od przodu pojawił się drugi partner, uniosłam głowę do góry, rękoma objęłam jego biodra i nie mając możliwości żadnej regulacji, praktycznie nadziałam się na jego pałkę.
Tym razem czułam ją bardzo głęboko, aż gdzieś u szczytu podniebienia. Panowie w tym momencie, można powiedzieć, zaczęli przepychankę, jeden od tyłu do przodu, wbijając się coraz mocniej, drugi od przodu, wbijając się coraz głębiej. Zaczęła się niezłą jazda, którą czułam wspaniale, aż przyszedł moment całkowitego spełnienia. Tym sposobem miałam już za sobą dwa spotkania z dwoma partnerami, podczas których, można powiedzieć, nauczyłam się czerpać radość z pieszczenia ustami męskiej pałki. Przyszedł następny tydzień i następne „lekcje”. Pierwsza była już w poniedziałek. Partnerzy moi położyli mnie na stole i zaczęli intensywnie pieścić. Nie da się ukryć, robili to bardzo dobrze i Cipka puściła szybko swoje soki.
Wówczas ponownie przekręcili mnie w poprzek, głowa opadła lekko do tyłu i zaraz znalazła się pałka, która weszła w moje usta, ale z drugiej strony Panowie unieśli mi nogi do góry, po czym poczułam, jak w Cipce zaczyna buszować męski język. Tego na dłuższą metę nie da się wytrzymać, szczególnie, kiedy język atakuje Łechtaczkę. Wiłam się na tym stole jak piskorz, z jednej strony ręce wyrzucone do góry, po to aby nie udusić się od tej pałki, z drugiej strony buszujący w Jamce język, powodujący już praktycznie stan orgazmu. Aż tu nagle ustało lizanie i wchodzi pałka.

Po takim przygotowaniu przyjęłam ją z radością, osiągając w szybkim czasie orgazm, praktycznie jednocześnie ze strzałem partnera. Ale minęła chwila i w Cipkę wszedł drugi partner. Ja tutaj jeszcze mocno rozgrzana, a on wbija się i wbija. Można powiedzieć, że jest to już stan płynnego orgazmu. Nie wiem, jak oni się porozumiewali, ale chyba pierwszy podszedł od przodu, ten, którego miałam w ustach się wysunął, po czym jako trzeci dobił mnie całkiem. Trzymając do góry i lekko rozchylone na boki nogi mieli doskonałe wejście w Cipkę, to też ją tym razem wypełnili do końca, a ja odjechałam zupełnie.
Całe następne spotkanie było próbą moich nóg, bo przez cały czas stałam. Panowie podprowadzili mnie do stołu, oparłam się o niego tyłem, a oni zaczęli mnie pieścić. Będąc do nich pozytywnie nastawioną nie trzeba było zbyt długo czekać, abym Cipka puściła soki. Wówczas, jakby pchnęli mnie do tyłu, położyłam się na stole, oni unieśli nogi do góry i jeden we mnie wszedł, wbijał się coraz mocniej, aż poczułam jego strzał, sama też nieźle w tym momencie jęknęłam. Toaleta, czas na drinka i sytuacja jakby się powtarza, ponownie jestem przy stole, ale przodem, daje mi to możliwość oparcia się o niego, a jeden z partnerów już buszuje w Cipce. Czując, że jest ona mu przyjazna, wchodzi we mnie, praktycznie kładąc mnie na tym stole przodem. zawsze mi pozycja od tyłu odpowiadała, więc już bardzo głośno jęcząc dochodzę razem z nim do orgazmu.
Tym razem mam jakby dłuższą chwilę odpoczynku, moment na kilka łyków drinka i już czuję, jak mnie moi partnerzy ponownie układają przodem do stołu, więc już sama praktycznie się na nim położyłam. czuję, jak jeden z nich wsuwa mi rękę między nogi, jak jego palce już zwiedzają czeluście Cipki. Cipka nie jest mu dłużna i puszcza dużo soków. On jakby chciał wziąć ich jak najwięcej, bo mocno zwilża te palce, po czym bardzo wolno je przesuwa ku górze, mijając po drodze brązową dziurkę Pupy. Ale nie mija jej całkowicie, tylko na nią napiera.

I znowu mała dygresja, tak, jak wcześniej nie pieściłam się oralnie, tak również nie pieściłam się analnie. Toteż próba wsunięcia palca w ta dziurkę spotkała się w pierwszej chwili
z moim oporem, ale trzymające mnie ręce pozostałych partnerów uświadomiły mi, że nie mam szans. W tym momencie usłyszałam – rozluźnij się, to będzie dobrze. Łatwo to jest powiedzieć, ale rzeczywiście, palec wsunął się dosyć płynnie i zaczął rozwiercać tę dziurkę, po chwili lekko wysunął się i wsunęły się dwa. Zrobiło się miło i zaczęłam je czuć jakoś inaczej. Aż przyszedł moment, kiedy mój partner szybko wyjął palce, a w to miejsce przestawił swoją pałkę. Ją już czułam zupełnie inaczej, weszła przede wszystkim głębiej, a z racji swojego rozmiaru rozpierała mnie mocniej
Mój partner, chwytając mnie mocno za biodra, wbijał się we mnie, jakby chciał wejść nie wiadomo jak głęboko, aż przyszedł moment jego szczytu i pierwszy raz w życiu poczułam jak coś się wlewa w moja Pupę. Nie powiem, odebrałam to bardzo sympatycznie. Następne spotkanie, można powiedzieć polegało na doskonaleniu techniki zbliżenia przez pierwszych dwóch partnerów. Aż przyszedł czas na trzeciego. Jak się zorientowałam, leżał on na podłodze, a ja miałam usiąść na nim w pozycji na jeźdźca. To znałam, to umiałam, więc to zrobiłam. A gdy już na nim wygodnie siedziałam, czułam go bardzo mocno, mój partner poprosił mnie, abym uniosła się do góry i mocno rozsunęła pośladki, wysunął się z Cipki i przesuwając swoją mocno naprężoną pałkę do tyłu, ustawił ją w oczku Pupci, mówiąc jednocześnie, siadaj.
W pierwszej chwili nie zorientowałam się o co chodzi, ale po chwili, gdy jego pałka zaczęła napierać na oczko mojej Pupci zrozumiałam, że ona ma tam wejść. Poprzednim razem Pupcia była trochę przygotowana, że w nią się będzie wpychała jakaś pałka, ale tym razem nie, więc stawiała przez moment opór, po czym po chwili zaczęła przyjmować gościa. Czułam, jak się rozpycha, jak głęboko we mnie wchodzi. Aż oparłam się o jego biodra, a on zaczął je systematycznie prężyć, osiągnął szczyt i strzelił we mnie. I znowu już ten moment był zdecydowanie przyjemniejszy.

Spotkania z czterema partnerami, znowu, można powiedzieć, polegały na doskonaleniu technik, aczkolwiek można tu wyróżnić trzecie spotkanie, a przede wszystkim czwarte. Podczas trzeciego spotkania, gdy przyszła kolej na czwartego partnera zorientowałam się, że on na czymś siedzi, ja zostałam podprowadzona do niego tyłem, wolni w tym momencie partnerzy rozciągnęli mi pośladki i nakierowali tak, abym usiadła Pupą na jego pałce. Na szczęście miał ją trochę nakremowaną, więc nie było większych kłopotów, tym nie mniej czułam ją bardzo mocno. Gdy już siedziałam, można powiedzieć, w miarę mocno, partner, na którym siedziałam trzymał mnie mocno za biodra, a od przody podszedł inny podając mi do ust swoją pałkę.
No i znowu, można powiedzieć byłam nadziewana, bo ten od dołu wypychał swoje biodra do góry, a ten, którego trzymałam w ustach napierał w dół, jakby chciał swoją pałką wejść aż do żołądka. Niestety, w tej pozycji mój partner, na którym siedziałam nie mógł osiągnąć celu, więc położyli mnie Panowie na podłodze, w pozycji od tyłu i ten, na którym siedziałam wszedł ponownie w Pupę. Tym razem osiągnął cel, ja poczułam jak mnie wypełnia ciepła ciecz i zrobiło mi się miło. Aż tu nagle zaskoczenie, wysunął się poprzedni partner, ale zaczął się wsuwać partner, którego pieściłam ustami i znowu wlał się we mnie.
Ale już teraz zaczęłam odczuwać trochę tę ich jazdę. Skończył drugi, a ja czuje na swoich biodrach trzeciego. Okazało się, że jest to pierwszy, z którym pieściłam się na początku spotkania. Na tyle odpoczął, że jego pałka zrobiła się sztywna i wszedł we mnie. Jeździł we mnie bardzo długo, dla opłacało się, poczułam dobrze jego strzał i zrobiło mi się przyjemnie. Podczas czwartego spotkania z czterema partnerami do pewnego momentu nawet byłam zdziwiona, bo odbyłam bardzo piękne spotkanie w pozycji klasycznej, następne było od tyłu, zbliżenie z trzecim partnerem też zapowiadało się tradycyjnie, bo w pozycji na jeźdźca, tylko w pewnym momencie zastanowiło mnie, dlaczego on leży na krawędzi łóżka, mając spuszczone nogi na dół.
Nie miałam czasu nad tym się zastanawiać, usiadłam spokojnie na moim partnerze, nawet przez moment mnie wyprostował, abym mocniej na nim usiadła, po czym zostałam poproszona, abym się położyła na nim. Pozostali partnerzy mi pomogli, po chwili leżałam płasko na jego torsie, rzeczywiście, wcześniej takiej pozycji nie było, aż tu nagle czuję, że ktoś dotyka mojej Pupy.
W tym ułożenie dobrze czułam partnera, którego miałam w Cipce, ale faktycznie dziurka Pupy była odsłonięta. I w tą dziurkę za moment wmontowywał się jeden z partnerów.

Coś takiego czułam pierwszy raz. Cipka wypełniona, a tu pcha się pałka drugiego partnera w oczko Pupy. Nie było łatwo jej wejść, ja czując, jak jestem wypełniana, zaczęłam mocno jęczeć, nie na wiele to pomogło. Drugi partner wszedł do końca i po chwili, jakby na komendę zaczęli systematycznie wbijać się we mnie. Przy tym wypełnieniu nacisk był obłędny, to też nie tylko jęczałam, ale wręcz krzyczałam, gdy jednocześnie się we mnie wbijali. Ten od spodu trzymał swoje ręce na moich udach, mocno mnie przytrzymując, ten od góry mocno trzymał za biodra i w ten sposób dojechali do końca. Ja, mocno podniecona, już pod koniec głośno wręcz krzyczałam, uzyskując razem z nimi określony poziom zadowolenia.

No i przyszedł ostatni dzień moich „lekcji”, kiedy to miałam zdać egzamin, ale nie bardzo wiedziałam, na czym ma to polegać. Póki co, odbyłam bardzo sympatyczne zbliżenie w pozycji na jeźdźca, następnie było zbliżenie klasyczne, ale tu już byłam bardzo mocno podniecona, bo moim zdaniem, był to inny partner, na pewno dosyć mocny, po czym przyszło do zbliżenia od tyłu, które bardzo lubię i które daje mi dużo satysfakcji. Tak też było i tym razem, odjechaliśmy razem, ja z bardzo mocnym orgazmem.
Po toalecie i drinku miałam wrażenie, jakby była większa przerwa, ale być może było to moje złudzenie, przyszedł jeden z partnerów i poprowadził mnie gdzieś, po czym powiedziano mi, że oni mnie pokierują, a ja mam Pupą usiąść na pałce. Rzeczywiście, chyba tamten partner siedział na stole, bo ja weszłam prawdopodobnie na stołek, obróciłam się tyłem, ręce oparłam na ramionach stojących obok partnerów, w tym momencie oni mnie chwycili i rozciągając pośladki pokierowali na pałkę.
Nie mam pojęcia, kto to był, ale to co on miał nie było żadną pałka którą już znałam. Była po prostu gruba. Ale ja już nie miałam ruchu, wisząc na ich ramionach oparłam się o nią, oni lekko przycisnęli i zaczęła we mnie wchodzić. Normalnie darłam się, bo miałam wrażenie, że za chwilę się rozerwę, ale to nic nie dawało, systematycznie Pupa połykała ją w siebie, wypełniła mnie już tak, że czułam ją gdzieś pod łopatkami. Ale weszła i moje biodra oparły się o biodra jego. Po prostu na nim siedziałam. Podszedł do mnie jeden z partnerów, podał mi szklankę z drinkiem, a gdy chwyciłam, stuknął się wznosząc toast – za Twoich pięciu partnerów. Wypiłam sporo, po czym poczułam, jak mój partner, na którym siedziałam, odchyla się do tyły, pociągając mnie za sobą, pozostali partnerzy chwycili moje nogi, podciągnęli je do góry i na bok.
W tej chwili orientowałam się, że za chwilę pozostali czterej będą wchodzili w Cipkę, bo przy tym ułożeniu dobrze się odsłoniła. Przeliczyłam się, nie czterech, a pięciu, jeden po drugim ładowali mnie tak, że mała głowa. Robili to wolno, majestatycznie, ale skutecznie. Oczywiście najtrudniej miał pierwszy, bo wciskał się w Cipkę, ale przecież przestrzeń wewnątrz brzucha była wypełniona przez tą pałkę, na której siedziałam. No więc darłam się i z bólu, ale i z namiętności, bo gdy wszedł było wspaniale. Po nim wszedł drugi, ja już odpływałam, przy trzecim już darłam się w orgaźmie, przy dwóch ostatnich barwę mojego głosu można było porównać do monotonnego falującego krzyku.

Panowie skończyli, posadzili mnie na krzesełku, wręczyli szklankę drinka, od każdego otrzymałam siarczystego buziaka, a ostatni wręczył mi niewielką paczuszkę i poszli.
Ja zostałam przeprowadzona do łazienki, umyłam się, jeszcze chwile odpoczęłam, po czym wychodząc, okazało się, że czeka na mnie ten sam mężczyzna, którego poznałam, gdy przyszłam pierwszy raz, bukiet 25 pąsowych pięknych róż i opłacona taksówka, która ma mnie zawieźć do domu. To było coś wspaniałego. W domu nalałam sobie lampkę czerwonego wina, włożyłam kwiaty do wazonu i zaczęłam otwierać otrzymaną paczuszkę. Okazało się, że była w niej śliczna srebrna bransoletka na rękę. Moja kosmetyczka, Ewa wiedziała, że ja nie noszę złotej biżuterii, ale za to lubię srebro, pewnie ktoś z nią na ten temat dyskutował, tak, czy inaczej miałam w ręku śliczną srebrną bransoletkę i mam ją po dziś dzień.
Trzeba przyznać, że znajomy Ewy miał rację. Odbyte „lekcje” nauczyły mnie, co to jest seks. Ale te lekcje przechodziłam swobodnie między innymi dlatego, że nie widziałam partnerów, nie miałam oporów, że taki jest taki, w ten jest inny. Nie mając oporów sama też się zachowywałem swobodnie Ale jak to w życiu bywa, po takich „lekcjach” łatwiej było później odrabiać „prace domowe”. Długo nie czekałam i zorganizowałam sobie spotkanie, które prezentuję jednocześnie z tym pod tytułem „Pierwszy trójkąt” Dalej to już była samodzielna praktyka, część z niej już opisałam. To opowiadanie pisało mi się bardzo trudno, bo od tamtego zdarzenia minęło czternaście lat, ale mam nadzieję, że udało mi się je odtworzyć w miarę wiarogodnie. Pisałam je również z myślą, że i w tym zakresie sprawdza się przysłowie: „Nauka nie idzie w las, tylko w nas”.
A przysłowia są mądrością narodu i należy z nich, jak się okazało, w najróżniejszych sytuacjach korzystać. Zapamiętajcie to sobie.

Kończąc to opowiadanie chciałabym nadmienić, że prezentowane przeze mnie opowiadanie, zarówno to, jak i następne, podpisywane przeze mnie są mojego autorstwa.
Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona. Opowiadania moje są relacjami moich osobistych doznań, są prawdziwe. Ja nie kłamię, bo może to kogoś zdziwi, ale jestem zbyt leniwa, aby kłamać. Kłamiąc, trzeba już później pamiętać, gdzie, co
i kiedy się do kogo powiedziało. A po co ja mam sobie obciążać takimi głupotami głowę.
Nie kłamiąc zawsze, w każdych okolicznościach powtórzę to samo, co powiedziałam wcześniej, bo innej wersji nie ma. I zapewniam Was, że ta zasada naprawdę ułatwia życie!!!
edytka
PostWysłany: Wto 21:48, 14 Mar 2006    Temat postu:

"DZIADEK STEFAN"

To był kolejny piękny dzień, który przywitałem wspaniałym śniadaniem i niczego się nie spodziewając poszedłem do szkoły. W połowie drogi niespodziewanie spotkałem swojego dziadka, który mieszkał za miastem zajmując się hodowlą afrykańskiej odmiany owcy.
- cześć dziadku! Co tutaj robisz o tej porze?
- Postanowiłem cię zabrać do siebie na wieś na jeden dzień - tak mało czasu razem spędzamy!

Nie ukrywając zaskoczenia i radości wynikającej z wagarów wszedłem do jego samochodu, który tak jak właściciel ledwo stał. Gdy dojechaliśmy na miejsce dziadek oprowadził mnie po swojej nowej oborze, która bardzo mi imponowała - zawsze chciałem mieć taką oborę. Z obory przeszliśmy do skromnej chatki dziadka, która tak jak on przeszła smrodem obory. Wcale mi to nie przeszkadzało, nawet musze się przyznać - podniecał mnie ten zapach, a że nie waliłem sobie konia już od 3 dni, poczułem jak Pan Trąbalski chce mi wyskoczyć z gaci. Powiedziałem dziadkowi Stefanowi, że musze na chwile wyjść do toalety.

Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że dziadek zniszczył klozet, który dał mu w podarku mój ojciec, (czyli jego syn), by w jego miejsce wykopać ogromny dół. Teraz już wiedziałem, że odór w domu nie był spowodowany oborą. Stałem tak, więc nad ogromną przepaścią wypełnioną po brzegi gównem. Trzeba dodać, że dziadek chorował na jakąś szczególną chorobę przewodu pokarmowego, której głównym objawem było niekontrolowane i bardzo częste wypróżnianie. O tym, że choroba daje mu się ostro we znaki mogą świadczyć także sporadycznie umieszczone kloce na korytarzu - dziadek widocznie nie dobiegł do kibla - pomyślałem na ich widok. Widok takiej ogromnej sterty gówna podsunął mi pewien pomysł - próbowałem walić konia różnymi metodami, np. wykorzystując do tego celu masło lub olej silnikowy, ale nigdy tego nie robiłem gównem. Tak, więc włożyłem rękę najgłębiej jak tylko mogłem do dziadkowego "super klozetu" i wyciągnąwszy najgłębiej usytuowane gówno, (czyli najstarsze) oblepiłem se nim członka, który od razu stał się przynajmniej dwa razy większy i zacząłem ostro walić. Gdy już dochodziłem i miałem się spuścić na moją kanapkę (szkolne drugie śniadanie) nagle poczułem na sobie czyjś wzrok - to był dziadek Stefan, który przypatrując się moim nagim pośladkom również sobie walił. Nigdy bym nie przypuszczał, że 75-cio letni staruszek może mieć taką pałę.
- Nie przeszkadzaj sobie - powiedział dziadek kontynuując masowanie sowich narządów
- Wcale nie zamierzam - odparłem puszczając mu zalotnie oczko

Na to chyba właśnie czekał Stefko (tak później kazał mi do siebie zwracać), od razu rzucił się na mnie i zaczął robić mi loda. To było piękne!!!!!!! Nigdy jeszcze nie było mi jeszcze tak dobrze! Szybko spuściłem się mu do ust, a on zachłysnąwszy się ssał pragnąc jeszcze i jeszcze........
- Teraz zrobimy to po mojemu! - krzyknął

Zrzucił mnie do swojej prowizorycznej toalety i szamba zarazem. W szaleńczym pośpiechu zrzuciliśmy z siebie ubrania. Dziadziuś teraz nacierał mnie zimnymi klocami nucąc sobie pod nosem: "widziałam orła cień..." Tak! Tego mi było trzeba! Od razu dostałem ogromnego wytrysku i strzeliłem dziadkowi prosto w lewe oko. Na to dziadek zareagował bardzo spontanicznie i agresywnie zarazem. Dał mi po mordzie krzycząc cos w rodzaju: "a wiem tak się teraz bawicie?? Naziści!! Ja wam pokaże, co Polak potrafi! Jeszcze Polska nie zginęła......
- Dziadku! Co robisz??
- Zamknij się szwabski pomiocie!
- Dziadku - wojna się już dawno skończyła!!!!!!!!

Moje upomnienia nic nie dały. Dziadek teraz rzucił mnie na brzuch i zaczął na prawdę ostrą jazdę. Popychał mnie w moje kakaowe oczko ile sił, aż czułem jego członka w płucach! Złapał mnie za włosy i zaczął przyduszać w stosie gówna, a się go najadłem na tyle by go ponownie zwrócić. Rzygałem jak opętany, chyba przez 15 minut. Gdy skończyłem, dziadek uderzył mnie w brzuch, podniósł mnie a sam się położył na moim miejscu mówiąc:
- I żebyście nie mówili, że Polacy nie maja serca. Jesteśmy katolickim narodem!

Tymi oto słowami dał mi do zrozumienia, że mam go pierdolić. Złapałem, więc go za włosy na dupie i delikatnie je tarmosiłem, aż poczułem wypływającą mi z dupy spermę dziadka, to był potrzebny mi w tej chwili impuls. Nigdy tak nie byłem podniecony! Wepchałem swojego fiuta aż do końca, w czasie, gdy go posuwałem, dziadek pił moje wymiociny, po czym sam zaczął rzygać, pił, więc swoje......

Gdy spuściłem się dziadkowi prosto w odbyt, ten odwróciwszy się w moją stronę rzekł:
- Już starczy Piotrusiu, musze cię odwieść do domu, bo rodzice się pewnie o ciebie będą martwić, a poza tym
Sam nie dojdziesz - wypowiedziawszy te słowa puścił mi oczko i uszczypnął w pośladek.
edytka
PostWysłany: Wto 21:43, 14 Mar 2006    Temat postu:

"CIOCIA JOLKA"

Mam 18 lat jestem zwykłym chłopakiem w tym wieku pewnego razu poszedłem do mojej ciotki ktora mieszka niedaleko obejrzec mecz w kablowce poniewaz nieposiadam kablowki. umowiłem sie ze bede na 18 i ciocia sie zgodziła. Miała 36 lat jakies 170 cm wzrostu krotkie ciemne blond włosy w biuscik miała mały jakies 75 cm ale figure i zwłaszcza tyłeczek wspaniały zwłaszcza ze cwiczyła fitness. Zaszedłem i wszedłem do srodka ciocia powiedziała ze wujek pojechał z synami na basen i gdzies tam jeszczdo warszawy.Wiec poszedłem na gore właczyłem telewizor i usiadłem do ogladania meczu.Złyszałem ze ciocia cos robi w kuchni chyba cos miksowała wiec podgłasiełm telewizor. Przypomiałem sobie ze czesto walac konia myslałem o niej. Kiedy skonczyła sie pierwsza połowa szedłem na dół ale nigdzie niewidziałem cioci zaczołem jej szukac az zauwazyłem ze chyba jest w sypialni podszedłem do drzwi i wtedy moj kutas mało niewyskoczył. Przez uchylone dzrzwi zauwazyłem ze ciocia sie przebiera i jest akurat teraz cała goła niemogłem uwierzyc .chcac szybko pojsc do łazienki by zwalic konia niechcacy potknełem kij od szczotki i upad on tak ze drzwi sie otworzyły ciocia probowała sie zagryc naoczatku . Pozniej spytała sie mnie czy długo jaj podgladam odpowiedziałem jakies pare minutwtedy zauwazyła ze moj kutas stoi cały czas na bacznosc.Powiedziała ze skoro ja ja widziałem nago to mam sie roebrac albo powie o wszytskim rodzicom i wujkowi ze ja podgladałem. usiadła na łozku obok mnie i jej ciało mogłem podziwiac z bliska. kazała mi wstac i sie rozebrac,posłusznie zaczołem sie rozbierac az zostałem w samym majtkach niechciałem by mowiła o tym rodzicam wiec szybko sciagnełem majtki i jeje oczom ujrzał sie moje 18 cm ktore stało na bacznosc .niewiedziałem co robic wtem ciocia sie spytała czy chce ja przeleciec?? odpowiedziałem ze tak i to bardzo wtedy ona powiedziała ze jest moja podwaładna i moge znia zrobic ci chce byłem w raju kazałem jej zrobic mi loda wtedy ona wsadziła sobie w swe piekne usta mego kutacha i go lizała ja zaczołem ja posuwac robiła mi tak dobrze ze niechciałem wyjmowac az wkoncu cała moja sperma wytrysneła jej w ustach wszystko połkneła.Potem chciałem ja zrobic jej przyjemnosc i zrobic minete ale ona powiedziała ze niechce minetey chce bym ja ostro zerznoł i niemusze zakładac kondona poniewaz moge sie jej sposcic do srodka byłem w 7 niebie kiedy to uszłyszałem . wiec zaczołem ja całowac jej delikatny jezyczek był wspaniały , kiedy piesciłem jej piersi chociaz bardzo małe to suteczki miała wyjebane poprostu superw tym samym czasie wsadziłem jej do cipeczki swojego przyjaciela jeczała z rozkoszy była taka ciasna cos wspaniałego napierw tradycyjna pozycj potem przeslismy do jezca na pieska az skonczylismy na strzałe amora było cudownie.kochałem sie z moja ciotka jakies 2 godziny spociłem sie jej tyle razy do srodeczka co jeszcze zadnej tego nieuczyniłem. Powszystkim cioci powiedziała za było jej dobrze i ze za 2 tygodnie wujek wyjezdza na cały tydzien ma nadzieje ze ja odwiedze bo bedzie sie samotnie czuła powiedziałem ze tak i niech sie nie martwi bede na pewno. potym wszystkim nawet nic mnie nie interesowało nawet wynik koncowy meczu cały czas myslami byłem przy nastepnym spotkaniu z ciocia
edytka
PostWysłany: Wto 21:43, 14 Mar 2006    Temat postu:

"NIEDZIELNE POPOŁUDNIE Z SIOSTRĄ"

Była niedziela. Rodzinka oprócz siostry i mnie gdzieś wyjechała i mała wrócić późno. Mieszkaliśmy na wsi , daleko od innych zabudowań. Było gorące lato.
Co tu robić w niedzielne popołudnie. Zaproponowałem siostrze, że idę się poopalać.
Po pewnym czasie dołączyła do mnie siostra. I wtedy moje myśli zaczęły znowu błądzić.
No rozumiecie. Dziewczyna w skąpym opalaczu, cieplutko z daleka od ludzi.
Posmarowała mi plecy olejkiem a ja jej. Potem opalanko. Ja jednym okiem oglądam sobie jej ciałko a resztę czego nie widzę sobie wyobrażam. W pewnym momencie, źdźbłem trawy zacząłem ją łaskotać w okolicy brzuszka. Siostrzyczka przebudziła się i delikatnie mnie opieprzyła. Po pewnym czasie mieliśmy już dość tego leżenia na słońcu. Chciało się nam pić więc poszliśmy do domu.
Ja cały czas podniecony. Siostra szykowała coś do picia. Ja wpadłem na pomysł aby ją jakoś zachęcić do wspólnej “zabawy” poszukałem “świerszczyk” gdzie było sporo ostrych zdjęć.
I z tym świerszczykiem do siostrzyczki – zobacz co znalazłem u Kamila ( naszego brata) w szafce. Gazetkę położyłem na stole. Sistra spojrzała bokiem i mówi “ skończ z tym i idź do piwnicy po sok. Poszedłem i długo nie wracałem w nadziei, że ona będzie miała czas obejrzeć gazetkę.
Jak wróciłem gazetka była otwarta na innej stronie jak ją zostawiłem. Więc oglądała.
Podszedłem do niej i mówię ale masz czerwone plecy i ręką dotykam delikatnie jej plecki. Były gorące i pachnące. Nie protestowała, że ją dotykam więc moja druga ręka zaczęła delikatne pieszczotki ciałka siostrzyczki. W pewnej chwili mówi “ weź koc i choć na strych bo przecież ktoś
może przyjechać. Zamknęliśmy dom i poszliśmy na strych. Tam momentalnie zdjąłem z niej bieliznę a ona zsunęła mi majtki. Zaczęliśmy się delikatnie pieścić. W pewnej chwili, gdy tak leżeliśmy obok siebie , ona zrobiła okrok i już siedziała na mnie. Lekko się uniosła i rączką wprowadziła sobie mojego ptaszka do słodkiej dziurki. Było cudownie. Jednak było tak cudownie, że poczułem po paru minutach, że wybuchnę. Szepnąłem “uważaj i wstań” i w momencie gdy wychodziłem z niej wytrysnąłem z całą siłą. Cała jej cipeczka była zlana spermą. Położyłem ją na pleckach i języczkiem
pieszcząc jej wszystkie dziurki i fałdki doprowadziłem ja do orgazmu. Potem w milczeniu ubraliśmy się i zabawa tego dnia skończona. Tego dnia !!!!! A co było później ?
edytka
PostWysłany: Wto 21:35, 14 Mar 2006    Temat postu:

"NIEGRZECZNA DZIEWCZYNKA"

Byl pozny wieczor. Tomek siedzial w swoim ulubionym fotelu i przebieral paluchami po pilocie od telewizora.
Przelaczal z kanalu na kanal tak jak by szukal jakis waznych wiadomosci.
- 50 kanalow a nie ma co ogladac - burknal sam do siebie.
Z kuchni dochodzil go zapach smazonego kurczaka. Podniosl sie z fotela i odrzucil niedbale pilota. Wszedl do kuchni i oparl sie o futryne.
- Co gotujesz? - cieplo zapytal sie.
- Odsmazam kurczaka zrobionego dwa dni temu. Przestane dla ciebie gotowac jesli nie bedziesz jadl w domu - Ewa byla wybitnie niezadowolona z faktu trzaskania garami bez zadnego celu. Tomek podszedl do niej i czule ja objal. Poczul jej wystajace posladki na swoim podbrzuszu i objal ja wpol. Przytulil sie do niej mocno i wyszeptal jej w ucho
- Kocham Cie
- Myslisz ze mnie oblaskawisz takim zachowaniem? - odezwala sie Ewa
- Mysle ze tak.
Jego rece powedrowaly wyzej w kierunku jej piersi.
- Przestan bo przypale i nie bedziesz mial co jesc!
- To zjem Ciebie - wbil swoje usta w jej gola szyje, delikatnie nadgryzajac skore.
- Przestan bo mi zrobisz malinke - Ewa zaczela sie krecic, dajac mu do zrozumienia ze chce uniknac ukaszenia.
Uwielbial jak mu sie opierala. Wprawnie rozpial guziki od koszuli jaka miala na sobie i ulozyl dlonie na jej piersiach.
- Co mi robisz? - zapytala w podnieceniu Ewa.
- Nic, dobieram sie do ciebie - uwielbial to mowic kiedy masowal delikatne i ksztaltne piersi. Ewa odchylila glowe w jego strone wypinajac swoj zgrabny tylek. Calowali sie. Smazony kurczak skwierczal na patelni i zaczal sie delikatnie przypalac
- Spale tego kurczaka - wyszeptala Ewa
- A spal go - niedbale odpowiedzial ocierajac swoimi naprezonymi od podniecenia spodniami o jej ledwo zakryty tylek. Dry fuck - pomyslal przez moment, przypominajac sobie nazwe tego co wlasnie robili. Przeczytal o tym na grupie towarzyskiej w internecie i bardzo go bawilo takie stwierdzenie. Ewa skrecila kurek od gazu i odwrocila sie do niego.
- Co cie tak podniecilo rybko - odezwala sie chwytajac mocno dzinsowe spodnie.
- Czemu jest taki duzy - udala zdziwienie jego podnieceniem zaczela rozpinac kolejne guziki rozporka.
- Nic mnie tak nie podnieca jak zapach podpalanego kurczaka.
- Tak?. A ja cie nie podniecam? - zapytala uwalniajac jego meskosc.
- Nie nie podniecasz mnie wcale - ledwo wypowiedzial.
- To moze to cie zacznie podniecac - ukucnela i lapczywie polykala jego nabrzmialego penisa.
- Nie, to mnie w ogole nie podnieca - wzdychal.
Zaczela ssac coraz mocniej. Podgryzala go i namietnie lizala.
- Nie podniecam cie juz - chwytajac go reka oblizala sie.
- Moze troche - chwycil ja za wlosy jakby chcial zmusic do ciaglego pieszczenia. Ewa bez oporow zachlannie oblizywala go calym jezykiem jakby smakowala niewielka ilosc wody rozlanej na pustynnym piasku. Tomek naprezyl sie i poczul ogarniajaca go fale ciepla i rozluznienia. Pociagnal ja delikatnie do gory i zaczal wysysac z jej mokrych ust slonawa zawartosc.
- Kto cie tego nauczyl? - spytal. Zadawal to pytanie za kazdym razem. Zastanawial sie przy tym nad kazdym jego poprzednikiem, ktory doswiadczal wczesniej takich rozkoszy. Przytulil ja do siebie Nagle rozdzwonil sie telefon. Nie wykonali jednak zadnego ruchu. Byli przytuleni do siebie i mocno sie obejmowali kolyszac na boki. telefon przestal dzwonic i odezwala sie sekretarka.
- Halo slucham..... - Tomek uslyszal swoj glos w intercomie
- Dzien dobry, zastalem Ewe? -. Mysli szybko naplywaly mu do glowy. Czego on chce
- ....przykro mi ale nie ma mnie w domu - kontynuowal automat. Po uslyszeniu sygnalu bip zostaw wiadomosc.
- Cyborg! - uslyszal - Aaaaa..... Jesli Ewa mogla by oddzwonic do Marka, prosze jej przekazac - ciagnal nieznajomy glos.
- Tak! Slucham! - Ewa chwycila sluchawke.
- A jestes? - zdumial sie Marek - wybacz ze smiem dzwonic i cie niepokoic ale chce sie z toba spotkac.
- To jest jakas pomylka prosze pana - odezwala sie Ewa patrzac na Tomka.
- Nie mozesz rozmawiac? Ok. Zadzwon jak bedziesz mogla.
- Przykro mi ze nie moge Panu pomoc - westchnela
- Kto to byl - zapytal sie Tomek siegajac po papierosa.
- Nie wiem kociaku. Jakas pomylka, zbieznosc imion - probowala uspokoic dziwnie spogladajacego na nia Tomka.
Minal nastepny dzien. Tomek wychodzil z biurowca gdzie miescilo sie jego przedsiebiorstwo. Minal straznika i skierowal sie na parking. Idac do samochodu przypomnial sobie rzekoma pomylke. Wyjal z teczki telefon i wykrecil numer do miejskiej centrali
- Centrala Slucham - uslyszal mily kobiecy glos.
- Dzien dobry, Czy moge miec prosbe. Wczoraj wieczorem dzwonil moj znajomy. Chcial bym oddzwonil do niego ale w pospiechu zapomnial o tym zeby mi podac swoj numer. Czy moze mi pani podac spod jakiego numeru dzwonil?
- Pana numer?
- 651-22-34 - zarecytowal
- Polaczenie o 22.13? - czekala na potwierdzenie telefonistka - 754-23-12
- Dziekuje. - odpowiedzial i zapisal numer na kartce. Wybral podany numer. Nikt jednak nie odbieral. Wykrecil raz jeszcze.
- Slucham? - uslyszal czyjs glos.
- Zastalem Marka? - zapytal
- Nie widze nikogo przy budce poza mna stary wiec chyba go nie zastales. - oznajmil nieznajomy glos.
Tomek odrzucil telefon na siedzenie pasazera.
- Kto mogl dzwonic do mnie a prosic z Ewa? - zastanawial sie. Ona nie jest u mnie zameldowana. To strasznie dziwne. - Kochal Ewe i byl o nia chorobliwie zazdrosny. Byla dziewczyna jego najskrytszych marzen. Zawsze sie nim opiekowala. Byla czula i troskliwa. Nie byla kobieta nazbyt madra ale on sam uwazal ja jednak za bardzo rozsadna. Odpowiadala mu w zupelnosci i widzial ja jako wspaniala matke swoich dzieci ktorych nie mogl sie juz doczekac. Telefoniczna pomylka wprowadzila go w lekki niepokoj. Ona cos przede mna ukrywa - pomyslal. - A moze mi sie wydaje - w jego glowie kotlowaly sie dwie mysli. Jedna ukazujaca Ewe z jakims fatygantem. Druga
uspakajajaca go. Zaczal przekonywac sam siebie, ze to byla tylko zwykla pomylka. Wsiadl to Jeepa. Wrzucil bieg i ruszyl z piskiem. Samochod bujal sie na boki od mocy pelnych obrotow silnika. Wymusil pierwszenstwo przed przejezdzajacymi pojazdami. Spojrzal we wsteczne lusterko widzac szybko zmniejszajaca sie sylwetke osiemnastokolowego ciagnika z naczepa. Silnik wyl a poustawiane slupki na drodze powoli zaczely zlewac sie w sciany tworzac cos na ksztalt korytarza. Dojechal do zjazdu jaki kierowal go do restauracji. Jeep chwycil mocny przechyl a opony piszczaly od sily pedzacego dwutonowego pojazdu. Wjechal na szutrowy parking i zaciagajac reczny hamulec zarzucil wpasowujac sie w wolne miejsce. Zgasil silnik. Posiedzial przez moment czujac jak po jego plecach rozplywa sie dawka adrenaliny. Uwielbial to podniecenie jakie towarzyszylo mu podczas roznych samochodowych ewolucji. Kleby kurzu otoczyly go po czym zaczely powoli opadac. Wszedl do ciemnego korytarza. Przejrzal sie w peknietym lustrze ledwo dostrzegajac swoja twarz.
- Co za spelunka - pomyslal - gdyby nie moj glod.... Podszedl do stolika. Pomieszczenie w jakim siedzial mialo imitowac restauracje wraz z sala do tanczenia. Byl jedynym gosciem lecz fakt ten wcale nie wplywal na obsluge. Siedzial i dalej rozmyslal nad wczorajszym telefonem. Byl glodny i zziebniety. W oczekiwaniu na kelnera wykrecil numer do siebie do domu. Nerwowym ruchem poszukal papierosow lecz poza pusta paczka i odrobina tytoniu na dnie nie znalazl niczego co mogloby imitowac upragnionego papierosa.
- Tak slucham - uslyszal glos Ewy. Poczul sie blogo i bezpiecznie. Jej glos zawsze go uspakajal.
- Czesc kochanie..... jestem w drodze do domciu -
- Czesc moj kociaku - odpowiedziala Ewa.
- I jak, jestem gotowa do wyjazdu? - zapytal
- Sluchaj, nie moge wyjechac.
- Jak to? - zdziwil sie Tomek
- Dzwonila moja matka. Jest chora i chce zebym ja odwiedzila. - wydukala
- Szkoda. Mielismy ten weekend spedzic na Mazurach, pamietasz? - z wyrzutem zapytal. Cos w srodku mowilo mu ze Ewa klamie. Klocki same zaczely sie ukladac. Ten jej nagly wyjazd oraz wczorajszy telefon - zadumal sie.
- Wybacz ale nie moge, chyba to rozumiesz
- Moze pojedziemy razem - zaproponowal
- Nie, nie. Ona jest w bardzo zlym stanie. - zajaknela sie - Moze innym razem.
- Moze bede ci pomocny - upieral sie dalej
- Dam sobie rade. Poza tym pare dni rozlaki dobrze nam zrobi - Ewa byla juz lekko poirytowana.
- Jak sobie zyczysz - syknal w sluchawke. Zaczal spogladac przez niedomyta szybe. swiat wirowal w jego oczach.
Nie byl zalamany. Czul tylko jak znow wbija sie w swoja zbroje. Zbroje ktora pozwalala mu nie odczuwac czegokolwiek zwiazanego z emocjami i uczuciami. Byl to jego mechanizm obronny. Nie znosil czuc sie zawiedzionym wiec za kazdym razem kiedy napotykala go jakas porazka przywdziewal cos na ksztalt metalowej zbroi. Przeobrazal sie tak aby nie czuc smutku. Tylko zwykly chlod. Suka - pomyslal. Nie czul sie tak od dawna. Jego serce skamienialo. Intuicja podpowiadala mu, ze moze spodziewac sie najgorszego. W wyobrazni pojawialy sie dziwne obrazy. Widzial Ewe zabawiajaca sie z wieloma facetami. Widzial jak stoi naga i nachyla sie do kazdego z nich. Mezczyzni ci stali w kregu. Kazdy z nich napinal sie i prezyl od rozkoszy jaka im dawala. - Mam chore pomysly. Czy kurestwo tego swiata mnie przerasta? - zapytal sam siebie - zycie to jeden wielki burdel. Przychodzisz, walisz konia i czekasz na rachunek. - Posiedzial tak przez chwile. Byl wsciekly. Nie doczekal sie kelnera a glod w jego zoladku wzrastal. Chcial zapalic ale nie mial juz papierosow. W koncu wstal i poszedl do samochodu.
- Zjem jakas Mac kupe w chamburgerowni. Juz lepszy jest kurczak przemielony z kurnikiem i lancuchem. - Usiadl za kierownica. - To na nic - pomyslal. Samochod ruszyl. Kola boksowaly zostawiajac wyzlobione slady. Chcial jechac do domu. Zrezygnowal jednak i zawrocil. Jade na porzadna wyzerke. W koncu i mnie sie cos nalezy.
Do kompleksu motelowego mial jakies pol godziny jazdy. Glosna muzyka zagluszala jego mysli. Silnik wyl a dwutonowe cielsko przeskakiwalo z pasa na pas. Inne samochody obtrabialy go za taka jazde lecz Tomek wcale nie zwracal na to uwagi. Znow czul silna dawke adrenaliny. Bawilo go to i podniecalo. Predkosc z jaka sie poruszal byla dwukrotnie wyzsza od dopuszczalnej. Wydawalo mu sie jakby inne samochody staly w miejscu, a on omijal je jak slupki na placu manewrowym. Rozowy neon wskazywal droge do sieci moteli i restauracji.

Tomek czul sie zmeczony. Do domu nie bylo daleko ale postanowil wynajac pokoj. Nie chcial wracac do domu.
Uwazal ze to nie sensu. Nie chcial siedziec samemu przed telewizorem i gimnastykowac paluchow na pilocie. Wzial goracy prysznic. Poczul sie bardziej rzesko. Zszedl na dol do baru. Po drodze minal grupke motelowych szmatek.
Wytapirowane wlosy, mini, ostry makijaz. Nie nawidzil tego. To co pociagalo go w Ewie to jej naturalnosc. To ze w makijazu jak rowniez bez niego wygladala tak samo podniecajaco. Usiadl przy stoliku i skierowal wzrok na kelnera. Ten podszedl i przyjal zamowienie. Czekajac na posilek Tomek siedzial i rozmyslal o tym co powinien zrobic. Nie chcial podejmowac pochopnej decyzji. Chcial wierzyc w chorobe jej matki. Wiara ta jednak byla zbyt slaba. Wiedzial ze odejscie od Ewy nie wchodzi w gre. Za bardzo ja kochal. Wierzyl, ze wszystko sie ulozy, mimo ze zazdrosc jaka czul naklaniala go do bardziej radykalnych poczynan Zastanowil sie przez moment czy w ich polrocznym wspolnym zyciu zdazylo sie cos co ewentualnie mogloby byc wykorzystane jako karta przetargowa. Nie przypominal sobie jednak niczego takiego co mogloby stanowic zagrozenie dla ich zwiazku. Opowiadal Ewie o tym co robil. Nie robil z tego tajemnicy. Czasami koloryzowal. Nie opowiadal jednak o swoich porazkach. Czasami nie bylo za dobrze ale przynajmniej nie stresowal osoby jaka darzyl wielkim uczuciem. Szanowal ja bardzo i nie chcial zeby sprawy zawodowe odbijaly sie cieniem na jego szczesliwym zwiazku. Kobiety zle znosza kryzysy i porazki swoich mezow. Odczytuja to jako zagrozenie ich bezpieczenstwa. Czasami odchodza. Wiedzial jednak ze sa bardzo blisko siebie. Kelner przyniosl zamowione jedzenie oraz piwo. Nie byl juz specjalnie glodny ale zjadl z rozsadku. Popijal piwem ktore dosc szybko zaczelo mu szumiec w glowie. Skonczyl jesc i siegnal po papierosa.
- Ma pan moze ogien - skinela do niego wysoka dziewczyna siedzaca na przeciwko jego stolika. Wczesniej nie zwracal na nia uwagi. W potoku mysli nawet nie zastanawial sie nad jedzeniem tego co zamowil. Byla szczupla. Miala sliczne dlugie czarne wlosy. Byla skapo ubrana w czarna mini z duzym dekoltem na piersiach. Czarna sukienka byla bardzo opieta, wiec szybko wyobrazil sobie jak moze wygladac zupelnie naga. Miala duze piersi, ktore przylegaly do siebie tworzac bardzo fascynujacy rowek.
- Tak mam, prosze - wstal i podszedl do niej.
- Dziekuje - odpowiedziala i ciagnela dalej - ladna zapalniczka, pewno od dziewczyny, nie? - Zadala standardowe pytanie jakie zadaje kazda kobieta o profesji dziwki.
- Nie, nie od dziewczyny. Sam ja sobie kupilem. - Sklamal. Nie chcial dac jej mozliwosci ciagniecia tematu.
Zatrzasnal metalowe wieko tak charakterystyczne dla amerykanskich zapalniczek.
- Aaaa... moze sie pan dosiadzie - zaproponowala
- Wlasciwie - odsunal sobie krzeslo - to czemu nie
- Jestem Angelika - wyciagnela do niego reke
Typowo kurewskie pseudo - pomyslal - Tak naprawde to masz inaczej na imie ty blazo.
- ladne imie - przypalil glupa - jestem Tomek - uscisnal jej szczupla dlon obwieszona tania bizuteria.
- Co tu robisz, na tym zadupiu - zapytala
- Odpoczywam - westchnal zaciagajac sie papierosem
- Od czego?
- Od kobiet - usmiechnal sie i spojrzal na zloty medalik jaki spoczywal miedzy piersiami. Widok ten zaczal go podniecac.
- Tak Ci zalaly za skore? A co takiego zrobily
- Chca sie dobrac do mojego .... - ugryzl sie w jezyk. - Do mojego .... - myslal dalej ale nic mu nie przychodzilo do glowy. Do mojego .... - powtorzyl
- Siusiaka? - zasmiala sie
- Tak, to chcialem powiedziec
- Jesli jest tak przystojny jak ty to sie nie dziwie - usmiechnela sie i zakrecajac sobie loka. Zaczynala go kokietowac tak jak czynia to motelowe szmatki. Tani komplement ale przelknal go. - Szybka jestes jak siekany kotlet do trawienia - pomyslal. Usmiechnal sie do niej wpatrujac sie co jakis czas w sterczacy biust.
Rozmawiali jeszcze przez moment i popijali drinki. Alkohol szumial mu juz mocno w glowie. Czul podniecenie jakie wywolywal jej widok.
- Moze pojdziemy do mojego pokoju? - zaproponowal - zamowie jeszcze butelke szampana. Co ty na to? - czknal zakrywajac usta.
- No wiesz? - zdziwila sie. - Nie za szybko?
- Ciasto pieniadz - zaseplenil
- Pokaz mi numer Twojego...... pokoju? - zawahala sie jakby nie do konca przekonana o slusznosci swojej decyzji
- 102 - odpowiedzial. Byl zadowolony z biegu wydarzen.
- Poczekaj tam na mnie. Przyjde za pol godziny. Musze sie rozmowic z pewna osoba

Wstala od stolika. Tomek siedzial i rozmyslal nad roznymi sposobami rzniecia jej chudego tylka. Wyobraznia podniecila go jeszcze bardziej, tak ze poczul jak podluzny miesien w jego spodniach zaczyna sie naprezac.
Zapalil papierosa i skierowal wzrok na bar. Ujrzal tam dwie sylwetki. Jedna z nich ludzaco przypominala Ewe.
Taki sam wystajacy tyleczek. Ta sama talia. Skronie uwydatnily sie od adrenaliny jaka poczul. Zmarszczyl brwi i przygladal sie dalej. Obok Ewy stal jakis facet i obejmowal ja w pasie. Widzial jak zamowili szampana po czym odeszli. - pomyslal. Podszedl do barmana i spytal.
Widzial pan tych ludzi.?
- Tak mlodzi zakochani, przyjechali sie zabawic.
- To moi znajomi. umowilismy sie tutaj. Pomyslalem, ze zrobie im niespodzianke. Moze mi pan dac tego szampana.
Sam im zaniose. -
- No nie wiem zawahal sie barman
- To dla pana za nie fatygowanie tego no ... jak to sie mowi obslugi - wybaknal i polozyl brazowy banknot z duza dwojka i dwoma zerami.
- Mysle, ze faktycznie szkoda fatygowac obsluge. Maja wazniejsze rzeczy do roboty. Zaraz panu podam - barman odwrocil sie i siegnal po Don Perignot
- Moze mi pan przypomniec numer ich pokoju
- 101 - odpowiedzial barman podajac mocno oszroniona butelke
- No tak. To obok mojego - Tomek chwycil butelke i odszedl. Wyszedl przed motel. Alkohol szumial w glowie.
Podenerwowanie jednak bylo silniejsze i to ono bralo gore. Odszukal samochod. Otworzyl schowek i siegnal po pistolet. Wyciagnal magazynek. Policzyl naboje i zatrzasnal za soba drzwi od samochodu. Wystarczy na polowe personelu - pomyslal. Szybkim krokiem doszedl do wejscia i wbiegl po schodach. Butelka szampana jaka trzymal w reku wymsknela mu sie i poleciala na korytarz. Podturlala sie pod sciane - Mam szczescie jak nigdy - chwycil za szyjke i wsadzil pod pache. Podszedl do drzwi od ich pokoju. Po jego plecach rozplywala sie zimna fala potu.
Wszystko w nim kipialo. Swoim wygladem przypominal szybkowar. Mozna sie bylo tylko domyslac, ze cos sie w nim gotuje. Drzwi od pokoju nie byly domkniete. Slyszal pojekiwania Ewy przeplatane z posapywaniem fatyganta.
Pchnal je delikatnie. W pokoju panowal polmrok. Bezszelestnie przeslizgnal sie do przedpokoju i cichutko zamknal za soba drzwi. Widzial dwie poruszajace sie sylwetki.
- Uwielbiam jak mnie tak rzniesz, uwielbiam to,. Auuu o tak prosze. Mocniej, zerznij mnie - stekala Ewa, obejmujac swoimi smuklymi nogami sapiacego faceta.
- Tak taaak! prosze jeszcze tak - Tomek przygladal sie rytualowi jaki uprawiali gniotac sie na wzajem.
- Wsadz mu palec w dupe- odezwal sie zapalajac swiatlo. Jego oczom ukazala sie muskularna sylwetka z wielkim mokrym penisem jaki powoli lecz skutecznie zaczal opadac. Ewa podskoczyla przerazona i opierajac sie o sciane probowala sie przykryc przescieradlem.
- Co tu tutaj robisz? - wykrztusila z siebie zadyszana Ewa
- Kim ty kurwa jestes - odezwal sie fatygant. Czul zazenowanie widokiem jaki sprawial
- Nie mow do mnie kurwa tylko kurwo. Kim ty kurwo jestes, Na pewno nie smiercia jaka przyszla po Twojego chomika - skierowal pistolet w jego strone. Wielki penis nie byl juz tak wielki ale nadal swoimi rozmiarami byl imponujacy.
- To prawdziwe? - zapytal przygladajac sie meskosci sapiacego faceta. - Cud natury czy techniki? - skrzywil sie. - Co zmusza cie suko do tego zeby sie pieprzyc przy uzyciu czegos co przypomina mala samochodowa gasnice...... - Spojrzal sie wymownie na Ewe.
- A tobie widze juz sie kurwa nie chce juz pieprzyc. Czegos tak wymiekl jak fujara na widok tesciowej. No dalej pokaz mi jak powinno sie rznac takie kozy jak ta suka.
- Zwariowales, co to koncert zyczen dla prawiczkow - odezwal sie jegomosc
- Rznij ja! Jak Ci nie dyga to Ewa z pewnoscia Ci pomoze.
- Tomek oszalales? - wzdrygnela sie Ewa.
- Ja oszalalem? To ty oszalalas dajac sobie wepchnac cos co moze robic jako czesc od spluczki sedesowej.
Zaczniesz ja rznac czy mam ci pomoc w podjeciu decyzji. - skierowal pistolet w kierunku mezczyzny i strzelil.
Obydwoje z Ewa podskoczyli a wokol nich unosilo sie pierze. Mezczyzna byl przerazony tym co go spotkalo.

- Nie dam tak rady. Jestem za bardzo zestresowany - wydukal jakby chcial plakac. Spojrzal blagalnym glosem na Ewe oczekujac od niej jakiejs pomocy. Ewa przechylila sie w jego kierunku. Ona rowniez byla przerazona cala sytuacja. Chcieli grac na zwloke. Huk wystrzalu byl znaczny wiec ktos z obslugi powinien sie zainteresowac.
- Wiec zobacze cos w waszym wykonaniu czy nie? - przerwal Tomek siegajac wolna reka po papierosa. Pomachal lekko pistoletem dajac im do zrozumienia zeby zabrali sie do roboty. Ewa przykucnela i objela swoja dlonia obwislego penisa. Wsadzila go sobie w usta i zaczela go piescic. Mezczyzna wzial gleboki oddech jakby mial zanurkowac na spora glebokosc. Tomek upajal sie widokiem i lapczywie zaciagal papierosa.
- Ten swiat bylby przejebany gdyby wszystkie tesciowe byly takie jak to... - pomachal wielkim pistoletem.
Olbrzymia lufa 11 mm SigSauera byla nie mniej imponujaca niz wielki penis nawet w stanie spoczynku. - Problem, polega na tym ze takich tesciowych jest za malo - kontynuowal. Przymierzyl sie celujac prosto w nabierajacego rozmiarow meski organ. Ewa instynktownie drgnela. Wyjela go z ust i troche sie odsunela. Przymknal lewe oko i nacisnal spust. Mezczyzna zlapal sie za resztki swojego przyrodzenia, naprezyl cialo probujac powstrzymac krwotok. Mimo silnego uscisku krew tryskala niczym wzburzony szampan. Mezczyzna zajeczal i opadl na lozko ciezko dyszac.
- Tomek cos ty zrobil! - zapiszczala Ewa. Jej twarz byla cala zakrwawiona.
- Odstrzelilem mu wielkiego penisa - zarechotal.
- Odbilo ci. - Zaczela ocierac oczy jakie zalala czerwona maz. - Jestes pierdolniety. Odwalilo Ci chyba - byla w wielkim szoku. Skulila sie i obcierala zakrwawiona twarz. Przegarnela swoje blond wlosy, ktore bardziej przypominaly kolor marchewki.
Tomek podszedl do niej. Chwycil ja za noge i pociagnal tak ze znow lezala na lozku.
- Lubisz duze kalibry prawda.? - zapytal dotykajac koncowka lufy jej blade nogi. Wodzil nia silnie po udach pozostawiajac czerwone slady
- To boli - przestan. - jeczala Ewa. Wybacz mi prosze wybacz. Nie rob mi krzywdy, blaagaaaam - Szlochala. lzy jakie splywaly po policzkach skapywaly na biale przescieradlo, zostawiajac czerwone plamy.
- A to boli? - wsadzil jej lufe miedzy nogi. Czy to boli? - Chwycil mocno za jej szyje dociskajac ja do dolu.
- Boli - wykrztusila - boli, pusc mnie proszeeee - jeczala. Nie rob mi krzywdy
- Krzywde? - krzyczal na nia wpychajac coraz silniej pistolet. Krecil nim az do momentu kiedy oslona spustu mocno sie wbijala w jej wzgorek lonowy
Ewa spojrzala sie na Tomka. W jej oczach widac bylo wielki bol.
- Czy taki kaliber Ci wystarczy? - pokrecil znow pistoletem.
- Tak Ty wstretny chuju - wykrzyknela
Rozlegl sie huk wystrzalu. Tomek oderwal reke od silnie krwawiacej szyi Ewy. Kawalki glowy rozbryzgaly sie i ociekaly po scianie.
- Ty to nawet chujem nie jestes - odpowiedzial do korpusu jaki drgal pod wplywem niekontrolowanego skurczu miesni. Wyciagnal mokry pistolet spomiedzy nog. Obtarl rece i wyszedl z pokoju. Na dole slychac bylo odglosy policji. Angela stala pod jego pokojem wpatrzona w jego zakrwawiona twarz. Szybko ja chwycil za reke i wciagnal do swojego pokoju.
- Co Ci sie stalo - jeknela z przerazenia
- Nic - chwycil ja mocno za wlosy i pokierowal w okolice swojego rozporka
- Nie zrobie tego! - spojrzala sie swoimi duzymi zielonymi oczami. - Nie zrobie!
- Tak myslisz - przystawil jej lufe do skroni. - Ciagnij suko! Ale juz!
- Jestes najbardziej jebnietym klientem jakiego mialam. Moze jak ci spuszcze troche spermy z mozgu to oprzytomniejesz - mamrotala do siebie. Rozpiela mu spodnie. Trzesacymi sie rekoma siegnela po jego penisa. Powoli wlozyla go sobie do ust i zaczela ssac. Plakala przy tym a jej szlochanie przerywalo na moment przyjemnosc jaka odczuwal oparty o duza drewniana szafe.
- Ciagnij kurwo bo ci leb odstrzele! - wrzeszczal na nia. Byl silnie podniecony. Adrenalina pulsowala mu w skroniach a nogi zaczely sie powoli uginac od rozluznienia. Poczul nadchodzaca przyjemnosc. Jego penis rytmicznie sie kurczyl, strzelajac silna dawka bialutkiego kremu.
Mam juz dosyc tej pieprzonej milosci - pomyslal. Mocno chwycil ja za podbrodek i skierowal jej wzrok na siebie.
- Dzisiaj suko robisz za friko - Wlozyl pistolet do swoich ust i strzelil...
edytka
PostWysłany: Wto 21:34, 14 Mar 2006    Temat postu:

"KUCHNIA"

Kiedy dzwi zamknely sie za Jackiem i Kasia Tadeusz spojrzal na krecaca sie po kuchni Hanie. W pewnym momencie chwycil ja za reke i przyciagnal do siebie.
- Hej, przewrocisz mnie - rozesmiala sie
- A moze przewrocic sie na ciebie? - zapytal, filuternie mruzac oczy
- Moze? - usiadla mu na kolanach - O, jaki twardy !
- Ja jestem zawsze gotowy - pocalowal ja w odslonieta szyje
Przedluzajac pocalunek na ramiona i piersi jednoczesnie rozpinal koszulke. Podniosla glowe do gory mruczac cichutko. Wsunal jej reke miedzy uda i zaczal piescic jej slodki guziczek. Oddychala coraz szybciej. Zsuneli sie na podloge. Zaczal calowac jej piersi, czujac jak wzmaga sie jej podniecenie. Brodawki twardnialy od jego pieszczot. Lizac jezykiem jej skore zsuwal sie ku dolowi. Natrafil na kepke wlosow i wlozyl caly jezyk pomiedzy nabrzmiale wargi. Rytmicznie poruszal jezykiem, nosem staral sie draznic jej guziczek, sterczacy teraz bardzo mocno. Jeknela i wyprezyla biodra, obejmujac go nogami.
- Daj mi go - westchnela.
Nie odrywajac ust od jej szparki odwrocl sie tak by jego flet znalazl sie nad jej twarza. Lapczywie zsunela mu spodenki i chwycila dlonmi nabrzmialy i sterczacy flet Tadeusza. Gladzila go chwile dlonia odslaniajac zoladz. Masujac go powoli dłonmi, jezykiem przesuwala po jego koncu. Tadeusz jeknal i nie przestajac piescic jej szparki siegnal dlonia do swego fleta. Odsunal jej dlonie i wepchnal go gleboko w jej usta. Hania oparla dlonie na jego posladkach jednoczeenie rytmicznie przesuwajac usta. Ssala go pomagajac sobie jezykiem. Tadusz lizal jej guziczek. Palcami piescil ja od srodka. Mocno pracowal biodrami.wsuwajac i wysuwajac naprzemian fleta z jej ust. W pewnym momencie jeknela i wyprezyla sie przezywajac orgazm. Rozluznila nogi.
- Nie przestawaj - szepnal.
Odwrocil sie, posadzie ja przy szafce na podlodze. Stanal nad nia. Ujal jej glowe w dlonie wykonujac coraz szybsze i glebsze ruchy. Dochodzil. Nagle trysnal do jej ust goraca sperma. Drzal na calym ciele. Pescila jego fleta jezykiem, dlonmi. Calowala jego jajka.
- Dobra jestes - powiedzial po chwili.
- Ty tez - rozesmiala sie.
W tym momencie rozlegl sie dzwonek do drzwi. Szybko poprawili odziez. Za drzwiami stala pani Irena - sasiadka z tej samej ulicy.
- Dzien dobry, Tadziu - usmiechnela sie zalotnie.
- Dzien dobry, wejdz prosze - otworzyl szerzej drzwi.
- Nie, dziekuje. Mam taka sprawe. Jankowi zepsul sie komputer. Twoj Janek sie na tym zna. Popros go zeby wpadl wieczorem, ale najpierw nich zadzwoni, dobrze
- Dobrze, powiem mu jak wroci ze szkoly - 'wiem co ci chodzi po glowie, ty glupia babo' pomyslal.
- No to pa, - i odwrocila sie na piecie.
Zamknal drzwi.
- Kto to byl - Hania dopinala sukienke wychodzac z kuchni.
- Ta glupia Irena, znowu chce wyrolowac swojego meza - przygarnal ja nagle do siebie i oparl plecami i drzwi.
- Jeszcze ? - zapytala, siegajac dlonia w jego spodenki.
- Tak - wyszeptal jej do ucha.
Siegnal dlonia pod sukienke ale majteczek nie znalazl. Wyjela jego fujarke sterczaca i gotowa do dzialania. Zarzucila mu nogi na biodra i odchyliłl sie do tylu. Wsunal jej fujarke naglym ruchem bioder. Steknela. Mocnymi ruchami bioder, gwaltownie i szybko doprowadzal ja do szczytu. Oparta plecami o drzwi jeczala coraz glosniej. Przyspieszal i uginajac kolana wsuwal i wysuwal fleta z jej szparki. Pomagala mu biodrami.patrzac jednoczesnie wyzywajaco w oczy. Tadeusz mial oczy zacisniete. Przyspieszal ruchy by po chwili trysnac jej goroacym sokiem. W tym momencie ogarnal ja dreszcz rozkoszy. Stali tak dluzsza chwile, dyszac gleboko, spoceni i szczesliwi.
edytka
PostWysłany: Wto 21:31, 14 Mar 2006    Temat postu:

"PANI OD FRANCUSKIEGO"

Kilka dni temu pojechałem odwiedzić miasto, w którym się uczęszczałem do szkoły średniej. Chciałem odwiedzić stare kąty I powspominać stare czasy. To przecież tu przeżywałem swoje pierwsze miłości, pierwsze randki I pocałunki. Właśnie tutaj odkryłem swoją męskość. To tutaj poczułem nieodpartą potrzebę seksualnego spełnienia, co w początkowym okresie zaowocowało prawie nieustannym waleniem konia, podczas rozlicznych fantazji erotycznych. Po głowie chodziły mi najrozmaitsze, zbereźne myśli. Mieszkałem w internacie koedukacyjnym, w którym dziewczyn było bez liku. Nawet kochałem się w takiej jednej, co nie przeszkadzało mi fantazjować o innych w łóżku czy w ubikacji, zapamiętale bawiąc się swoim fiutem. W większości były to szczupłe, nie mające w pełni wykształconych piersi, z ponętnymi zaokrąglonymi tyłeczkami. Miałem wtedy kolegę Mariusza, który te sprawy traktował zupełnie jak ja. Mieszkaliśmy w tym samym internatowym pokoju. Dosyć często opowiadaliśmy sobie fantazje I wspólnie męczyliśmy nasze konie, oglądając świerszczyki, które Mariusz regularnie zdobywał od swojego kuzyna. Nasze niecne praktyki - trzeba powiedzieć, że na razie pseudo seksualne - nasiliły się znacznie, gdy odkryliśmy, że łaźnie (damsko, męska) w naszym internacie połączone są szybem wentylacyjnym, o rozmiarach wystarczających, aby się w niego wsunąć I popatrzeć sobie na dziewczęce ciała na żywo. Ileż to razy po takim podglądaniu tych wspaniałych cipek I dupek o najrozmaitszym kształtach , myślałem, że urwę sobie kutasa razem z jajami. Można by pomyśleć, że przynajmniej czas spędzony w szkole upłyną mi trochę spokojniej. Tak było na każdej lekcji z wyjątkiem języka francuskiego. Nauczycielka od tego przedmiotu była usposobieniem piękna. Jej kształtny, niespełna trzynastoletni tyłeczek, zawsze opięty mini-spódniczką. To właśnie z powodu jej kształtnych piersi, kasztanowych włosów I pełnych, pomalowanych czerwoną szminką warg, wylewałem najwięcej spermy podczas nocnych seansów. Tych we śnie I tych zupełnie świadomych. Wielokrotnie prześcigiwaliśmy się z Mariuszem w wymyślaniu najrozmaitszych sytuacji, w których nasza pani Iwona ciągnie nam druta, lub jest przez nas rżnięta. Aż pewnego razu? ale o tym zachwalę. Jakież było moje zdziwienie gdy po kilku minutowej wędrówce, ulicami miasteczka, którego wszystkie kont znałem doskonale, spotkałem nie uwierzycie kogo, mojego starego kumpla Mariusza -Cześć Andrzej, co u ciebie?- Mariusz chciał dowiedzieć się wszystkiego w ciągu jednej chwili. Trochę zabrało nam czasu opowiadanie, na jakim zakręcie życia znajdujemy się obecnie, aż kolego zaproponował:
-Nie ma co. Idziemy do mnie. Pogadamy sobie, zjesz coś ciepłego, a I moja pani się bardzo ucieszy.
-To ożeniłeś się? Stary dlaczego nic nie mówisz?
-Zaraz ożeniłeś. Tylko razem mieszkamy.
-Gadaj kto to taki - zniecierpliwiony zacząłem przyciskać kumpla.
-Sądząc po tym, iż ma się ucieszyć, to powinien ją znać. Po usilnych naleganiach dowiedziałem się czegoś, co zupełnie mnie zamurowało.
-Bez wątpienia pamiętasz naszą panią od francuskiego. To właśnie z nią sobie żyję. Mariusz doskonale wiedział, że nie zapomniałem?Był rok 1988. Zdaliśmy właśnie do klasy maturalnej I dowiedzieliśmy się, że jako pierwszy rok obowiązkowo będziemy zdawali język obcy. Nie muszę chyba dodawać, jaki język wybrałem I że udało mi się namówić rodziców na opłacenie korepetycji. Chodziłem do Iwony do domu. Pierwszych kilka lekcji odbyło się zupełnie normalnie, chodziarz wybrzuszenie w moich spodniach nie mogło ujść jej uwadze. Kilkakrotnie nasze spojrzenia się spotkały, a w jej oczach można było wyczytać, iż wie, co tu jest grane. Na którymś z kolejnych spotkań, już nie pamiętam na czwartym czy piątym zauważyłem zmianę w jej zachowaniu. Niby nic takiego. Na pierwszy rzut oka nic nie było widać, ale była jakby bardziej promienna, wesoła a zarazem lekko podniecona. Dyktując mi ćwiczenia Iwona chodziła wokół mojej ławki, a ja zastanawiałem się, co ma pod spódnicą. Kutas sterczał mi nieznośnie, wypychają spodnie jak zwykle. Chwilami była tak blisko mnie, że czułem zapach jej cipki. Przy jednym z gwałtowniejszych ruchów dolny brzeg spódnicy powędrował trochę wyżej i zauważyłem, że nie nosi majtek. Chuj wyprężył mi się jeszcze bardziej, a potężne strzały spermy zmoczyły moje spodnie. Wtedy wszystkie bariery pękły. Podeszła do mnie pogłaskała mnie po kutasie, który ani trochę nie tracił na swojej sztywności I szepnęła słodko:
-Głuptasku, nie marnuj w ten sposób swojego cennego nektaru. Teraz musimy coś z tym zrobić. Nie możesz tak wrócić do siebie. Zaczęła rozpinać mi rozporek I kiedy ciągła mi spodnie, odważyłem się sięgnąć pod spódnicę, między jej nogi, do tego zakazanego owocu, o którym do tej pory mogłem tylko marzyć.
-Nie tak szybko, poczekaj chwileczkę! - zostałem skarcony przemiłym aksamitnym głosem. Pocałowała mnie delikatnie w usta, a ja w odpowiedzi wpiłem się w nią bez opamiętania. Nasze dłonie zaczęły błądzić po całych ciałach. Zaczęliśmy zdejmować z siebie ubrania, całując się namiętnie. Moim oczom ukazały się dwie kształtne półkule piersi, opięte czerwonym staniczkiem. Miały wspaniałe sterczące sutki, a same były twarde jak kamienie. Pieściłem je delikatnie rękami i całowałem leciutko od czasu do czasu przygryzając im sutki. Wtedy pociemniało mi w oczach. Iwona sięgnęła ręką w dół i objęła moje jądra. Pogładziła je przez chwileczek, po czym trzon kutasa wzięła w drugą rękę. Odsunęła się w dół, aby móc przytulić policzek do główki mojej męskości. Pocałowała go delikatnie, wystawiła język i samym koniuszkiem zaczęła wodzić od otworka na czubku do samych jaj. Gdyby nie to, że przed momentem spuściłem się tak obficie, teraz na pewno poleciałby, zalewając jej usta.
-Powiedz mi, czy widziałeś już kiedyś cipkę z bliska.
-Muszę pani po? Chyba ze mnie żartujesz. W takiej sytuacji mówisz do mnie pani? Prywatnie jestem Iwona. Niestety na zajęciach? - tu zawiesiła głos - chyba umiesz dochować tajemnicy? Dla rozluźnienia atmosfery opowiedziałem jej o naszych przygodach z Mariuszem. Tych w łaźni i nie tylko, co wprowadziło ją w doskonały nastrój.
-A to takie z was zbereźniki! To ja tu bez chłopa meczę się już od ponad roku, a pod bokiem mam takich ogierów. Spojrzała na mnie, a mnie a moja twarz mówiła tylko jedno: "Proszę nie każ mi dłużej czekać". Prześlijmy do drugiego pokoju, gdzie znajdowało się duże, miękkie łóżko. Położyła się na nim, rozchylając nogi i przyciągając moją głowę do swojej pizdeczki. Moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok, jaki może sobie wyobrazić młodzieniec, który nigdy nie dupczył.
-Pocałuj, poliż! Trochę wyżej! Trochę niżej! Włóż język do dziurki! O taaaaaaaaaak. Teraz trochę possij! - Oto w jaki sposób pobierałem lekcje francuskiego. Z kutasa wypływał mi powoli śluz. Pizda mojej pani smakowała i pachniała wspaniale. W tym momencie chciałem przeżyć wszystko i od razu. Mężczyzną stałem się niebawem. Kiedy Iwona zaczęła jęczeć głośno, a jej ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze, mocnym szarpnięciem wciągnęła mnie na siebie, chwyciła mnie za chuja i nakierowała go na swój otworek. Wszedłem od razu. Było mokro, ślisko i przyjemnie. Zacząłem poruszać tyłkiem. Początkowo trochę niezdarnie, jednak po chwili mój męski instynkt, a także ręce Iwony, położone na moich pośladkach, spowodowały, że moje ruch stały się miarowe i dokładne. Kiedy Iwona zorientowała się, że jestem bliski orgazmu, odepchnęła mnie dość stanowczo I zwinnym ruchem dopadła ustami do mojego kutasa. Włożyła go sobie głęboko do buzi. Cmoknęła dwa razy, jakby chciała ściągnąć wino z butli przez gumowy wężyk I lekko żółtawy strumień spermy zalał jej twarz i piersi. A to wszystko małymi kropelkami ściekało na piersi I szyję. Moja pani z przyjaznym uśmiechem zlizała ten nektar, jak go wcześniej nazwała. Patrzyłem na nią jak urzeczony. Tego dnia jeszcze długo całowaliśmy się namiętne, przytulając się czule. I tak było kilka razy w tygodniu. Pod koniec lutego, po jednym z kolejnych spotkań, pani profesor szepnęła mi do ucha:
-Mógłbyś przyprowadzić swojego kolegę. Pobawiliśmy się w trójkę.
-Wiesz chciałem to zaproponować już wcześniej, ale bałem się, że się obrazisz i cała zabawa się skończy. Następnym razem, z bukietem kwiatów. I butelką szampana zameldowaliśmy się u naszej pani z Mariuszem.
-Andrzej, czy ty mnie w ogóle słuchasz? Wydaje mi się, że jesteś zupełnie gdzie indziej - ocknąłem się pod wpływem bardziej zdecydowanego głosu przyjaciela, już przed drzwiami mieszkania. Dzwonek I moim oczom ukazała się ONA, najmilsze wspomnienie lad młodzieńczych. Miała na sobie jedwabny żakiet, tak że rowek między między wspaniałymi piersiami był już doskonale widoczny. Na nogach miała czerwone szpilki I pończochy, a jej spódniczka, jak dawniej krótka, była bardziej zwiewna i obszerna. Kiedy tylko znaleźliśmy się w przedpokoju, nie zwracała uwagi na obecność osoby trzeciej. Zaczęliśmy się pośpiesznie całować, zdejmując zupełnie ubrania bez jakiegokolwiek skrępowania. Mariusz nie pozostał biernym obserwatorem. Przyłączył się do nas natychmiast. Teraz we dwójkę rozbieraliśmy Iwonę. Zaczęła się wspaniała zabawa wędrówka w przeszłość. Cała nasza trójka znowu razem. Pieszcząc Iwonę rozebraliśmy się do naga. I tak jak za dobrych czasów przystąpiliśmy do zabawy. Jako gość byłem traktowany iście po królewsku. To mi pierwszemu nasza partnerka zaczęła obciągać mi laskę, wpychając sobie główkę mojego kutasa, głęboko, aż do samego gardła. Ręka namacała drugiego drąga, który również sterczał tuż przy jej twarzy. Teraz na zmianę: raz jemu lizała, a mnie porządnie waliła konia, to na odwrót, aż wreszcie przyciągnęła nas tak blisko siebie, że główki naszych kutasów się zetknęły. Od tego momentu mogła oba członki lizać i ssać jednocześnie.
-Już dawno nie miałam do dyspozycji dwóch tak wspaniałych drągów. Musimy to dobrze wykorzystać. - Iwona zauważyła z wielkim zachwytem. Rozłożyła się na łóżku, a we mnie jak gdyby piorun strzelił. Nie myślałem o niczym innym jak tylko o tym, aby wessać się głęboko w jej wspaniałą pizdeczę, aby powędrować języczkiem wzdłuż szparki. Zagłębiając się na przemian raz w cipkę, raz w dupkę, a następnie powalczyć z tak wspaniale sterczącą łechtaczką. Kiedy oderwałem usta od pizdy, moi przyjaciele jakby na chwile o mnie zapomnieli. W mgnieniu oka zmienili pozycje. On leżał, stawiając swój wyprężony maszt, na którym jej muszelka zaczęła wykonywać długie ruchy. Upłynęło kilka sekund. Nasza pani pochyliła się lekko do przodu I obiema rękami rozchyliła sobie pośladki. Pośliniłem sobie obficie główkę kutasa I pchnąłem. Iwona była doświadczona w takich sprawach, więc doskonale wiedziała co ma robić, aby przy pierwszym wkładaniu nie było żadnych oporów. Iwona starym zwyczajem, w chwili, gdy poczuła w sobie dwa drągi, zaczęła przeżywać serie orgazmów. Przy jednoczesnym posuwniu rozgrznego ciała, nasze ruchy przestały już być miarowe I jedniczesne. Przypminało to raczej konwulsyjne drgawki trzech osób, będących w amoku. Pierwszy nie wytrzymał Mariusz, oblewajęc spremą ciało naszej partnerki. Następnie wyjąłem kutasa z cipki I wytrysnołem jej na twarz. Praktykowanie różnych pozycji trwało jeszcze dobrych kilka godzin... Smile
edytka
PostWysłany: Wto 21:30, 14 Mar 2006    Temat postu:

"URODZINOWY PREZĘT"

Minęło od tego czasu prawie 40 lat, ale pamiętam wszystko jakby to było wczoraj.....
Wychowywałem się w małym Domu Dziecka pod Łodzią. Było nas niewielu, może 10-ciu,samych chłopców.
Oprócz normalnych zajęć szkolnych ,utrzymywania porządku , mieliśmy wyznaczone dyżury do pomocy w kuchni.Bardzo lubiłem te zajęcia i często na ochotnika zgłaszałem się do tych prac. Szefową kuchni była pani Wiktoria,duża ,korpulentna kobieta w wieku 40-45 lat i to właśnie ona była obiektem mojego zainteresowania.
Pracując w kuchni w letnie,gorące dni ubrana była tylko w krótki obcisły fartuszek i schylona nad stolnicą dyndała uwięzionymi w białym staniku dzwonami swych wielkich piersi.
Gdy tylko miałem wolną chwilę siadałem po przeciwnej stronie stołu i patrzyłem,patrzyłem...
Czułem ,że Wiktoria zauważyła mój wzrok ,ale nie dawała poznać tego po sobie,zauważyłem tylko ,że częściej się nisko pochyla i pokazuje swój przepastny dekolt.
Drżałem i patrzyłem jak urzeczony czując jednocześnie jak mój kutas twardnieje i pręży się w moich szortach. Wiktoria pracowała jak gdyby nic rzucając mi krótkie ,badawcze spojrzenia.Był wczesny niedzielny poranek,było cicho, słyszałem tylko swój urywany oddech.
Nagle Wiktoria przerwała mieszanie ciasta ,podeszła do drzwi kuchni i przekręciła klucz w zamku.
O czym myślisz mój mały? -zapytała cichym głosem i ujęła mnie pod brodę patrząc mi głęboko w oczy.
Czułem ,że się zaczerwieniłem aż po same uszy ,zrobiło mi się gorąco i zacząłem się jąkać -Ja, ja ,nic...
Nie kłam,widzę jak na mnie patrzysz,chłopcy w tym wieku myślą tylko o jednym ,no powiedz ,nie pogniewam się- a może nawet spotka cię mała nagroda -mówiła teraz szybciej napierając na mnie swymi dużymi piersiami.
Zebrałem się na odwagę i patrząc w bok wypaliłem-Myślałem..myślałem,żeby zobaczyć panią bez niczego!!
Na te słowa Wiktoria zaśmiała się cicho -Wiedziałam o tym ty mój mały zbereźniku!!
Ale,ale ile ty masz lat bo nie chcę iść do więzienia??
Właśnie przedwczoraj skończyłem piętnaście-gładko skłamałem ,dodając sobie ponad rok.
Objęła mnie nagle tuląc moją głowę do swych ogromnych piersi.Mocny zapach wanilii,kobiecego potu i gorąca przyprawiał mnie o zawrót głowy,nie mogłem nawet szepnąć bo jej miękkie półkule zatykały mi usta.
Nagle odsunęła się na dwa kroki.
To prezent na twoje urodziny- chcę ,żebyś go zapamiętał na lata-oświadczyła niskim głosem w ,którym dało się wyczuć rosnące podniecenie.Sięgnęla ręką do tyłu,haftki trzasnęły cicho i stanik upadł na ziemię.
Urzeczony wspaniałym widokiem prawie zesztywniałem na krześle.Piersi kucharki były wspaniałe i jeszcze większe niż mi się wydawały ściśnięte w staniku.Białe ,pełne i jeszcze jędrne,z dużych brązowych aureoli brodawek pośrodku białych kul sterczały gube ,wydatne sutki.
Wiktoria podniosła obie ręce i splotła je nad głową-piersi uniosły się lubieżnie i napięły jak dwie piłki. Podoba ci się?-spytała cicho-.patrzyłem nadal bez słowa ciężko oddychając. Teraz stanęła bokiem,jej piersi przypominały teraz dwie niemowlęce główki z zadartymi noskami.Poczułem,że sztywny do granic kutas chce rozerwać mi szorty a jądra ciążą i swędzą. Wiktoria w mig się zorientowała co się dzieje -z resztą jeden rzut oka na moje szorty wystarczał. Umiesz to robić?-zapytała.
A co?-wyjąkałem.
Bić sobie konika,głuptasie-aby sobie ulżyć!! Wiem,że wszyscy to robicie kiedy tylko się da ,pod kołdrą ,pod prysznicem,.wszędzie ! Innych chłopców już widziałam ale ciebie jeszcze nie.
Stojąc tuż przede mną uniosła jednym,szybkim ruchem brzeg swego fartucha wysoko do góry-zadrżałem gdy zobaczyłem,że nie ma nic pod spodem.Czułem się tak jakby wrzątek wylał mi się na głowę .Łono kucharki porośnięte było niebywale,gęstymi włosami.Czarne,lśniące potem kędziory sięgały aż do dużego pępka ,rozprzestrzeniały się na boki obejmując wnętrze ud. W centralnym punkcie,.tam gdzie były najciemniejsze kłębiły się jak dziki busz. Z tego chaosu bujnego zarostu wychylały się ciemno-różowe,grube wargi jakby stojąc w groteskowym, pionowym uśmiechu.
Ten czarny ,nieznany i pociągający matecznik wielkiej cipy był na wyciągnięcie ręki i wręcz dopominał się pieszczot. Zdążyłem tylko jęknąć -O,mamo! Gdy Wiktoria kucnęła szybko przede mną i wprawnym ruchem wyłuskała mojego, sztywnego kutasa .
Oooh!,jaki śliczny i duży -zawołała radośnie-teraz sama połaskoczę chłopczykowi ,,łabądka'!
Uklękła na jedno kolano ,otworzyła szeroko usta i wciągnęła mojego ptaka między swe grube,mięsiste wargi aż po jądra. Szorstki od krochmalu czepek kucharki trzeszczał ocierając się o moje szorty gdy miarowo poruszała głową w górę i w dół. Ustawiła się nieco bokiem abym mógł z góry obserwować jak mój śniady trzon wynurza się i zapada w gorącej, wilgotnej studni jej ust.
Zimne palce Wiktorii gmerały pod moimi twardymi, nabrzmiałymi aż do bólu jajami.
W pewnej chwili Wiktoria ściągnęła wargi i ujęła malinową żołądź zębami,bieldużych równych siekaczy odcinała się od spurpurowiałej z podniecenia żołędzi.
Nagły dreszcz rozkoszy przeszedł całe moje ciało gdy poczułem jak koniuszek jej języka pieści wędzidełko obciągniętego napletka .Czując moje drżenie Wiktoria przerwała pieszczotę-jeszcze nie teraz, jeszcze poczekaj-szepnęła. Podniosła się szybko i jednym ruchem zrzuciła spódnicę-była całkiem naga!!!
Znów stanęła w rozkroku i palcami rozsunęła wargi ukazując wnętrze- Jak ci się to podoba ,czy widziałeś już takie miejsce??-mówiła szybko podsuwając się pod moje usta. No ,to popatrz -tu jest taki mały guziczek - daj rękę,nie bój ,widzisz jaki twardy.
Ten ciemno-czerwony wyrostek wyglądał jak malutki siusiak!!-dopiero później zorientowałem się ,że Wiktoria miała niezwykle dużą, rozwiniętą łechtaczkę.
Teraz pochyl sięi weź ją do ust ssij, ssij, mocno ,mocno jak cukierek!!
Szybciej,szybciej ,na co czekasz?
Niecierpliwie przyciągnęła mnie jeszcze bardziej do siebie popchnęła moja głowę między swe rozwarte szeroko grube ,białe uda.
Szybko odnalazłem wargami to miejsce i zacząłem lizać i ssać zapominając o wszystkim. Jeszcze trochę ..mocniej. .mocniej ..nie przerywaj ..zaraz..zaraz szybciej.. szeptała,wstrząsana jakby konwulsjami.
Nagle usłyszałem przeciągłe ,,aaaaahhh '',ucisk zelżał, poczułem coś gorącego i lepkiego na języku i wargach,instynktownie się oblizałem-smakowało jak gorzkie solone migdały!!
Zapadła cisza słychać było tylko nasze przyspieszone oddechy.Pierwsza ,po chwili odezwała się Wiktoria- oh, mój mały dziękuję ci ,masz talent w języku-zaśmiała się gardłowo zadowolona i odprężona.
co z twoim ,,łabądkiem''-jemu też należy się nagroda!!
Stanęła w szerokim rozkroku nad moimi udami i nieco ugięła nogi w kolanach i sięgnęła po mojego nadal sterczącego kutasa .Prawie natychmiast poczułem na jego czubku gorącą wilgoć jakby duży nagi ślimak wpełzał powoli na nabrzmiałą żołądź. Wiktoria przytrzymała lekko kutasa i obniżyła się jeszcze bardziej z wyczuciem umieszczając jego czubek w przedsionku swej przepastnej cipy .Poczułem wspaniałe gorąco i zaciskające się powoli mięśnie jej pochwy gdy z westchnieniem opadła niżej nadziewając się aż po jądra na mojego kutasa.Pracowała tak przez dłuższą chwilę,bez ruchu,zaciskając i zwalniając mięśnie swej doświadczonej pochwy. Następnie zaczęła się poruszać powoli w górę i w dół,najpierw powoli ,potem szybciej,robiąc chwilowe przerwy. Wtuliłem twarz pomiędzy wielkie ,mleczne kule jej piersi i słyszałem jedynie stłamszone,odległe mlaskanie gdy mokra od śluzu szpara otwierała się i zamykała przyjmując i wypychając mojego fiuta. Dosyć -powiedziała nagle i przestała mnie ujeżdżać-skończymy inaczej.
Klęknęła znów przede mną i wargami obciągnęła mojego palanta z gęstego ,przezroczystego śluzu z jej wnętrza.Zacisnęła swe silne palce na trzonie mojego ptaka tuż pod luźnym ,,golfem''napletka.Teraz pojedziemy galopem -i zaczęła mnie brandzlować energicznie.
Powolna rozkosz ,fala nieziemskiej przjemności napływała spienionym grzywaczem z szybkością tornada. Przeszył mnie spazm rozkoszy i nagle wystrzeliłem gęstym, białym strumieniem prosto w jej oczekujące, szeroko rozwarte, głodne usta.
Wiktoria połknęła cały mój ładunek i oblizała swe grube wargi z wielkim ukontentowaniem. Chciała coś powiedzieć ale nagle ktoś nacisnął klamkę.
Jeszcze zamknięte -krzyknęła szybko się ubierając.,oczami wskazała mi drzwi na podwórze-uciekaj ,mały!! Te ,, urodziny'' będę pamiętał do końca życia.
edytka
PostWysłany: Wto 21:29, 14 Mar 2006    Temat postu:

"WALENTYNKI"

Cała ta przygoda zaczęła się latem gdy miałam 16 lat. Byłam głupią i rozpieszczoną małolatą nie wiedzącą nic o życiu. Pewnego dnia poznałam wspaniałego 19 letniego blądyna, o brązowych oczach i wspaniałym uśmiechu. To była miłość od pierszego wejrzenia, Rafał gdyż tak się nazywał chyba zauważył, że mnie zauroczył. W ten sam dzień odprowadził mnie do domu, nie wytrzymałam widoku jego ust nie łączących się z moimi, zaczęliśmy się całować. Mocno ściskał mnie za pupę, ja wbijałam swe paznokcie w jego bark. Później zaczęliśmy się spotykać, aż zostaliśmy parą, zmienił mnie doszczętnie na lepsze. Ten związek trwał tylko 3 miesiące gdyż zburzyła go bezpodstawna kłótnia. Długo nie mogłam się z tym pogodzić. Chodziłam smutna i załamana. Kilka miesięcy potem nadeszły walentynki. Zdenerwowana stałam pod jego drzwiami z lekko pogniecioną z nerwów kartką. Zadzwoniłam. Nagle otworzyły się drzwi, stanął w nich ten sam człowiek którego kiedyś poznałam.
"Moje słoneczko" wyszeptałam... chyba wiedział po co przyszłam.
Zaprosił mnie do środka. Zauważyłam, że nikogo nie ma w środku. Namiętnie mnie pocałował na przywitanie. "Wiedziałem, że przyjdziesz, wiedziałem, że jeszcze o mnie pamiętasz"-powiedział. Ręką wskazał na duży pokój. Niepewnie otworzyłam drzwi. W pomieszczeniu było zgaszone światło, zauważyłam, że gdzieniegdzie palą się świece. Zdjęłam buty i zrobiłam krok. Pod stopami wyczułam płątki róż. Nagle poczułam gorące pocałunki w okolicach szyi. Odwróciłam się. Rafał stał przede mną i namiętnie mnie całował. Przymknęłam oczy. Powoli położył mnie na łóżko nie przestawając mnie całować. Delikatnie i niepewnie zaczął rozpinać moją bluzkę, potem spodnie aż zostałam w samej bieliźnie. Czułam się już troche podniecona, również zaczęłam go rozbierać, został w samych bokserkach. Rafał nie mógł oderwać ode mnie ust. Moje sutki prężyły się, a norka stawała coraz bardziej mokra. Nagle misio dotknął moich ud. Pieścił je rękami i zbliżał się coraz bliżej komnaty tajemnic, przeszkodą zostawały tylko majtki. Ręką spokojnie osunął je, a chwile później całkowicie zdjął. W moją wilkotną już cipkę misio zaczął wsówać palec, najpierw jeden, potem dwa, ale poprzestał na trzecim. Mój oddech stawał się coraz szybszy, zaczęłam pojękiwac. Wiedział, że niedługo moje młode ciało może wybuchnąć. Przestał. Chciałam poczuć jego członka w sobie. rafał podnósł się i caczął całować moje nabrzmiałe piersi. Kręcił językiem tzw. ósemki, wsysał moje sutki. Jedną ręką zajmował się cycuszkami, drugą zaś znowu zjechał do cipki. Byłam bliska dojścia. rafał stawał się coraz bardziej brutalny. Jego ruchy były silniejsze i szybsze. Myślałam, że niedługo wyeksploduję. To był przyjemny ból, jęczałam głośniej i dłużej, aż stało się moje soki nie wytrzymały. Nastąpił orgazm. Rafał położył się naprzeciw moich ud i językiem zaczął szperać w mojej norce, ciągłe podniecenie...
Zaprzestał, nie chciał, żebym po raz drugi tak szybko szczytowała. Połozył się na plecach, czekał na mój krok. Zaczęłam całować go po piersiach, potem po pępku aż doszłam do jego męskości. Jego duży i naprężony kutas tylko czekał by się nim pobawić. Wzięłam go do buzi. Zaczęłam ssać jak oszalała, lizałam, ciągnęłam, krążyłam językiem w każdą stronę. Moja głowa chodziła w górę i w dół, aż w końcu rafał wystrzelił swój nabój z armaty. Gorąca maź spływała mi po piersiach, ja masując się jedną reką drugą waliłam konia Rafałowi. Następnie położyłam się na plecach i rozchyliłam nogi, pragnęłam poczuć tego ogiera w sobie. Rafał podszedł do mnie i delikatnie wsunął go we mnie. Jego ruchy były jednostajne i wolne. Kręcił pośladkami, i masował moje piersi. Następnie jego ruchy były coraz szybsze i szybsze, aż wreszcie szczytowaliśmy w tym samym momencie. Przez cały ten stosunek Rafał powtarzał mi, że mnie kocha i przeprasza za tamtą kłótnię. Ta przygoda zdarzyła się dosyć dawno, a z misiaczkiem jestem już 2 lata. To były moje najlepsze walentynki w życiu....

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group